Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pierwszy tydzien
8 września 2010
Pomimo ze bylam 2 tyg na urlopie i lerzalam i jadlam....myslalam ze bedzie ciezej odzwyczaic sie od ilosci jaka pochlanialam (a to wszystko przez mame, bo za dobrze gotuje) ..a jednak od poniedzialku rygor , koniec z wybuchowymi mieszankami. Musze przyznac e jakos daje rade, nie ssie mnie w zoladku, no moze troche w pon. ale teraz jem jak mi kaza i cwicze i jakos funkcjonuje. (troche gnaty bola :P )Nie mysle o jedzeniu (zjadlabym cos ale nie konam) Moze tez bo busy w pracy i nie ma za bardzo na to czasu. No i fajnie jak narazie. Moj chlopak polubil obiadki w nowym stylu.:)