Wahania wagi doprowadzają mnie do pasji!!!. A co najmniej wprawiają w przykry nastrój!!! Wszystko przez - niestety podjadanie W niedzielę zjadłam kilka malutkich ciasteczek orzechowo-bezowych i kawalącik czekoladki. Nazajutrz - rano nie było jeszcze źle z wagą. Po południu - fatalnie, waga z soboty, nawet więcej. Dziś wtorek i znowu waga z soboty, znowu muszę zaciskać pasa, żeby to zrzucić.
Okropne jest to łakomstwo na słodycze!!! Na szczęście czeka mnie mycie okien i sprzątanie po malowaniu w pokoju córki. Pewnie zrzucę.
Zadziwia mnie ciągle jak mało trzeba zjeść, żeby waga wzrosła!!! Jak dużo trzeba energii, żeby ją spalić!!! Czy to tylko u mnie? Czy Wy też tak macie?
Może na dalszych etapach odchudzania już nie będzie tak trudno!!
Tak bardzo bym chciała móc zjeść czekoladkę bez obawy o dietę!! To chyba niemożliwe!!! Pozdrawiam szczególnie wszystkich łasuchów, takich jak ja!!!!
WielkaPanda
1 kwietnia 2014, 16:02Mam tak samo, pozdrawiam:)
Japi46
1 kwietnia 2014, 15:10nie chce cie martwic ale im dalej w odchudzaniu tym gorzej. buziaki sciskam