Ostatnie dni były bardzo udane i to pod względem diety i ćwiczeń, pobiegałam wczoraj i zrobiłam 11,20km
lubię jak mi się ten pot po tyłku cieknie
Chłopcy są u babci, już trochę tęsknią, zwłaszcza ten starszy... trochę mi się smutno robi jak tak do mnie dzwoni i nie wiem co mam z tym zrobić... Jutro chyba pojadę ich odwiedzić i zostanę na noc, jak rano o 6.30 wyjadę to spokojnie zdążę do pracy, a im może tym trochę poprawię humor. W piątek ich przywiozę i pobędą w domu przez te trzy dni a potem znów do babci... Ja już urlop wykorzystałam, mąż też i tak czekamy do września...
No ale żeby nie było tak smutno, to pochwalę się moimi potrawami, nie powiem dzisiaj miałam lekkie zachciewanki i mały kryzys, ale zapchałam go naturalną activią z musli i jakoś do obiadu doczekałam, a na obiad było coś takiego z mięsa mielonego i warzyw:
wczoraj zrobiliśmy sobie z mężem romantyczny wieczór przy winku i piekielnie ostrych krewetkach na białym winie - niebo w gębie:
tu w zbliżeniu
jeśli chodzi o śniadanie to oto mój ulubiony zestaw:
a jak nie ma nic na obiad to jak to mówią - zawsze można zrobić coś z niczego:
Dzisiaj miałam jeszcze turnus po biedronkach, bo syn chciał taki błękitny plecak pumy, który od dzisiaj miał być, ale w pierwszej "towar nie dojechał", w drugiej były ostatnie 5szt. ale tylko czarne, na szczęście w ostatniej trafiłam ten o który mnie syn prosił i się udało a dodam tylko, że robiłam turnus po mieście z samego rana i już traciłam nadzieję. Także całą wyprawkę już mam
POZDRAWIAM!!!
aniaczeresnia
8 sierpnia 2016, 17:05Ale pyszne jedzonko, slinka leci!
angelisia69
8 sierpnia 2016, 16:46oj tak pot cieknacy po tylku-LUBIE TO ;-) ale biegac nie :P Smaczne jedzonko jak zwykle,dobrze ze udalo sie plecak kupic.Milego dzionka