Staram się chodzić 2-3 razy na siłownię, jak nie mogę pójść to ćwiczę w domu, normą stało się dla mnie robienie 60 przysiadów przed snem... spadłam może ze 3,5kg w ten miesiąc, co jest dla mnie wielkim osiągnięciem. Codziennie czuję jakieś zakwasy i to daje mi poczucie dobrze wykonanych ćwiczeń. Trening personalny był super, trener pokazał mi co i jak mam robić na jakich urządzeniach, ułożył mi cały plan treningowy i zmęczył tak, że myślałam że tam ducha na miejscu wyzionę.
A z innej beczki, mąż mój zwichnął kostkę i przez to musieliśmy odwołać nasz wyjazd na narty, zarezerwowaliśmy 4 dni w listopadzie ze znajomymi na lodowcach w Austrii. Wyszła dupa, a tak chciałam pojechać, tyle przygotowań, taka przygoda i piękne szlaki oraz widoki, to np. z zeszłego roku:
a teraz to sobie mogę jedynie na zdjęcia popatrzeć...
No ale żeby nie było, to ostatnio mieliśmy 8. rocznicę ślubu i dostałam cudowne kwiaty:
A jeśli chodzi o posiłki to staram się jeść zdrowo i w miarę regularnie, chociaż ostatnio mam wrażenie, że czas ucieka mi między palcami.
Przykładowe wczorajsze śniadanie - musli z orzechami, słonecznikiem, pestkami dyni, żurawiną, 1/2 czerwonego grejpfruta i jogurtem naturalnym:
BUZIAKI!!!
mmm25
29 października 2015, 13:17Gratuluje sukcesów i współczuje mężowi :( szkoda wyjazdu, ale Alpy nie uciekną na pewno jeszcze pojedziecie tylko w innym terminie.
aluna235
29 października 2015, 13:10Pięknie Ci idzie. Tak trzymaj. Samych smacznych dni i obyś zgubiła to co chcesz zgubić ;)