Wczoraj miałam bardzo intensywny dzień, najpierw praca, potem festyn w przedszkolu (zjadłam tam w ramach obiadu pół miseczki pieczarek z grilla), potem szybko do domu przebrać się i na kolację. Mąż zamówił sobie stek półkrwisty z pieczonymi ziemniaczkami i szparagami a ja grzecznie łososia po królewsku, czyli łososia z grilla na warzywach na parze i do tego też zielone szparagi - bo w końcu sezon na nie. Jak już pojedliśmy i zjedliśmy deser lodowy to szybko biegiem do domu, żeby szwagierkę zwolnić z obowiązku opiekowania się naszymi dzieciakami bo też się spieszyła wieczorem żeby do akademika wrócić - ach ta młodość
W sumie mój wczorajszy dzień mogę zaliczyć tak na 70% poprawności.
Dzisiaj jadę z dziećmi do mamy na weekend, ale mam nadzieję, że niczym mnie nie skusi
Jak na razie od rana jestem grzeczna, tzn.:
* Śniadanie:
- jogurt naturalny z musli
- herbata ziołowa
* II Śniadanie (obfitsze) ale to z racji tego że następny posiłek zjem bardzo późńo:
- bułka pełnoziarnista
- jogurt nat. z musli
Po weekendzie uzupełnię braki