Zaczynam od samiuśkiego początku. Przekroczyłam wagę paskową o 70 dag. Niestety święta i długi weekend mi nie posłużyły. Wstydzę się tego okropnie, ale cóż. Jedyne co mogę zrobić to zmienić to. Dzisiaj twardo wzięłam się za smacznie dopasowaną. Możecie mnie kopnąć w .... (rozmiary takie, że kazdy trafi) żeby nie przyszły mi do głowy jakieś odstępstwa.
Obiecuję codziennie zamieszczać relację z mojej walki. Chociażby to miał być tylko wpis mówiący, że wytrwałam. Trzymajcie za mnie kciuki.
wikasik
4 maja 2011, 23:49ups... ortograf sie zrobil... - wyreguluj oczywiscie :)
wikasik
4 maja 2011, 23:44Wyregoluj pasek, coby sie w dol przesuwal, a nie trzeba bylo go gonic i do dziela :) Powodzenia!
kropeczka3
4 maja 2011, 11:31Nie ma się czego wstydzić.Ważne,że trzymasz rękę na pulsie.Trzymam za Ciebie kciuki.Ja niestety też dałam ponieść się fali -to co schudłam to przytyłam i znów zacznę ponownie walkę(powtarzam zacznę bo jeszcze nie jestem gotowa) .Nic mi innego nie pozostało.Głowa do góry.Damy radę,a jeśli nie to przecież nic takiego się nie stanie.W końcu przyzwyczaiłyśmy się do naszych ciałek.Są po prostu przez nas kochane .Buziaki