Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
30 stycznia


Waga bez zmian. Tabletki biorę, jednak skutki uboczne są. 😀 Przekonałam się o tym boleśnie w piatek. Psychiatra mnie informowała, ze może się zdarzyć, ze po tych tabletkach będę wymiotować. Ale ja jem ostatnio tak małe porcje, ze tylko raz walczyłam ze sobą żeby utrzymać w żołądku obiad. W piatek, śniadanie zjadłam ok. 10 które składało się z 4 paluszków z ciasta francuskiego, puszki makreli i parówki. A ok. 19 dojechaliśmy do mojej mamy i zjadłam sushi. Wydawało mi się, ze tego sushi nie było aż tak dużo, ale mój żołądek uznał ze było. Większość co zjadłam wyładowało w kiblu. 3 godziny się męczyłam. W sobote już wróciłam do moich mini porcji. Wczoraj na śniadanie zjadłam 3 plastry bagietki z serdelka i warzywami, potem pare paluszków z ciasta francuskiego i na obiado-kolacje 4 paluszki rybne, łyżkę ziemniaków i trochę surówki z kapusty. To by było na tyle. Na dzisiaj mam ugotowany rosół, a na śniadanie jogurty. Śmiałam się do starego, ze czuje się jak po operacji bariatrycznej. 
Czekam na okres. Dlatego waga pewnie stoi. Nadal go nie ma, a ja się już czuje taka napompowana.

W sobote i niedziele byłam w sklepie. Nie dostałam ataku paniki w kolejce! Ale miałam stresa. Wiem, ze to zasługa tabletek, a nie tego, ze coś się zmieniło w mojej głowie. No i nie byłam sama, wiec to tez robi robote. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.