Chyba już można mówić o pewnej stabilizacji po świętach, jednak nieco wyższej od tej przed świętami...no ale działam i to najważniejsze...i nie chodzi mi już o wagę czy będzie to 56 czy 54 czy 57. Chodząc na orbitrek czuję się lepiej, chcę mieć bardziej jędrne ciało, produkcja serotoniny podczas procesu ćwiczeń też robi swoje...Niemniej jednak jestem uzależniona od codziennego wchodzenia na wagę i zdaję sobie z tego sprawę...myślę, że są gorsze uzależnienia a to pomaga mi się kontrolować, może przesadnie ale skutecznie na pewno. Reakcja po ujrzeniu cyferek jest natychmiastowa :-)
Wczoraj był basen ok 20 min i relaks na saunie
Czwartek: Waga 59,2 kg,
4/14 bez słodyczy
muszę się zmobilizować brzuszków :-))
"...dobro małego człowieczka to nie tylko nasze wyobrażenie o jego życiu, ale pomoc w rozwijaniu jego osobowości"
sobotka35
5 stycznia 2012, 11:02Najmniej ważyłam około 60 kg - przy moim wzroście wyglądałam strasznie,jak kostucha:)))Najlepiej i najładniej czułam się z wagą 67-68 kg.Do tego zmierzam.
sobotka35
5 stycznia 2012, 10:38Moim zdaniem to nic złego,kiedy ważymy się,by mieć kontrolę nad wagą.Grunt,to nie doprowadzić do jakiejś obsesji,chęci wychudzenia się na wiór:)Ja jakoś za orbitkiem nie przepadam.Stoi u mnie w gaderobie i służy za wieszak:)Co innego rowerek -ten lubię:)Miłego dnia:)
klemensik
5 stycznia 2012, 09:04Wow, co za plany, co za mobilizacja:)!!!!