Trwam i nie jest trudno. Dziwne..., a może wcale nie, coraz bardziej skupiam się na spadku wagi niż oczyszczeniu organizmu. Spadek wagi jest efektem ubocznym detoksu, a zapominam, że to detoks: stał się dla mnie ważniejszy ten efekt uboczny. Tak to jest i nic na to nie poradzę, takie myślenie nie zaszkodzi detoksowi, a mi znacznie pomaga. Po tym przydługim zastoju codzienny spadek wagi - to cudowne uczucie! Od wczoraj - 0,4 kg; w sumie - 2,6 kg w ciągu 4 dni. Nadal zjadam codziennie 350g brązowego ryżu i 1,5-2 jabłka (to w 5 porcjach od godziny 8-mej), piję ok. 1,5-2 litry wody, 2 słabe kawki (tak z łyżeczki), 6-7 herbat (może i więcej). Chce mi się pić, więc piję małymi łyczkami - bezustannie (już wypiłam 1,5 litra wody, 3 herbaty, 2 kawy). Pączki wczoraj sobie odpuściłam, chyba pierwszy raz w życiu - bez większego problemu. Zjadłam 1 chrusta, zgodnie z obietnicą daną samej sobie. Na dzisiaj nie składałam sobie takiej obietnicy, więc nie zjem, chociaż w kuchni leży ich spora ilość. Ogólnie niewiele mnie to kosztuje, bo nawet nie mam ochoty na słodkie, ale wypiłabym sobie zielony koktajl.Takie moje marzenie, ale to już niedługo, za 5 dni albo 7 dni lub 9 dni.
Wspomagam się suplementem witaminy z minerałami.