Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Od dziś wracam
20 lipca 2009
Wracam jako straszny grzesznik i będę musiała ciężko to odpokutowac chyba długo będzie trwało nim będę mogła zmienić pasek ale trudno to też przewidziałam jak tyle lat pracowałam na to co teraz dźwigam to teraz z dnia na dzień nie stanę się laska (to tylko w reklamach róznych specyfików). Pozdrawiam wszystkich niektórym bardzo zazdroszczę tego zapału w odchudzaniu ale myśle że teraz jak troche sprawa pozałatwiałam (jedna córka obroniła licencjat, druga dostała się na studia wprawdzie daleko ale może dobrze bo jej trzeba odciać pępowine i nauczyć sie samodzielności )nerwy trochę puściły można żyć i brać się za siebie.
ninka1956
20 lipca 2009, 18:15Moja droga!! zabieraj się do roboty i nie lamentuj!! Pamiętaj masz nam codziennie sie meldować jak Twoja dietka. Buziaczki
Alicja17.belchatow
20 lipca 2009, 14:48Nio to bierz się kobieto do roboty !!! Najwyższy czas pomyśleć też o sobie :))) Baja ma rację..........wynajdyjemy 1000 powodów, aby wytłumaczyć swoje lenistwo dietkowe. Czekam z gratulacjami na pierwsze sukcesy ;))) Buziaki - Ala <img src='https://vitalia.pl/img12/2166/fala.gif' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>
baja1953
20 lipca 2009, 11:22Witaj... Wracasz na drogę odchudzania? Gratuluję powrotu... To nie jest łatwa droga, a przeszkody można sobie znaleźć bardzo przekonujące, typu: córka zdaje maturę, dziecko kończy studia, mąż stracił pracę, odezwała się choroba, rodzice niedomagają, konieczny remont domku, ślub dziecka, chrześniaka... itp, itd...Każdy powód jest dobry, aby usprawiedliwić łakomstwo i własną słabość...Wiem to dobrze, bo wszystkie te usprawiedliwienia zaliczyłam osobiście...Przez wiele lat to były i moje wykręty... Oprócz ślubu dziecka, niestety, bo moim dzieciom nie spieszy się do ślubu, ale to też powód do zmartwień.... Reasumując: chcesz się usprawiedliwiać to zawsze możesz, tylko że to nie posunie Cię na drodze do odchudzania, a jedynie na drodze do tycia... Taka jestem mądra...Tylko dlaczego dopiero teraz? Jeszcze rok temu też ważyłam prawie 90 kg i..."byłam biedna".... Weź się w garść, Magi, nie kop sobie grobu własną łyżką....Wszystko może się zdarzyć, wszystko!! Wystarczy tylko pomarzyć...:) Cmok, Baja