Piątek przeleciał gładko, nie obżarłam się! Ale wczoraj byłam troszkę niegrzeczna, a to dlatego, że Mój Pączek pokusił się na ugotowanie fasolki po bretońsku i wyszła mu fantastycznie, a gotował ją zupełnie sam! Ja za fasolką nie przepadam z oczywistych względów, ale trochę jej zjadłam. No a wiadomo, kiełbaska, boczuś...
Dziś pieruńsko nie chciało mi się jechać na fitness, ale pojechałam. No i instruktorka pochwaliła, że mam mocny brzuch, co prawda, jeszcze obłożony tłuszczem, ale pod nim muszę mieć dość mocne mięśnie. Spalę tłuszcz i będzie je w końcu widać No a jak wiemy brzuch to mój największy kompleks. Chociaż muszę przyznać, że w końcu po tylu trudach zaczyna mi się podobać.
A instruktorka obiecała, że mi step pożyczy do domu. JUPI! muszę do niej podejść, mieszka gdzieś bliziutko
STEP: spalonych 465 kcal
Fitball: spalonych 208 kcal.
(nie są to może najintensywniejsza zajęcia, ale wzmacniam na nich mięśnie)
Dziś przygotowuję pasztet sojowy, ciekawe czy mi posmakuje, białka będzie miał sporooo.
Mam też jakiś focus na dynię. Kupiłam kawałek, upiekłam, no i zbieram się ze zrobieniem pomidorowo-dyniowego kremu. Zostanie mi jeszcze trochę mas dyniowej i myślę o naleśnikach.
Inspiracje oczywiście znalezione na Kwestii Smaku:
ZUPA
NALEŚNIKI
Dziś pieruńsko nie chciało mi się jechać na fitness, ale pojechałam. No i instruktorka pochwaliła, że mam mocny brzuch, co prawda, jeszcze obłożony tłuszczem, ale pod nim muszę mieć dość mocne mięśnie. Spalę tłuszcz i będzie je w końcu widać No a jak wiemy brzuch to mój największy kompleks. Chociaż muszę przyznać, że w końcu po tylu trudach zaczyna mi się podobać.
A instruktorka obiecała, że mi step pożyczy do domu. JUPI! muszę do niej podejść, mieszka gdzieś bliziutko
STEP: spalonych 465 kcal
Fitball: spalonych 208 kcal.
(nie są to może najintensywniejsza zajęcia, ale wzmacniam na nich mięśnie)
Dziś przygotowuję pasztet sojowy, ciekawe czy mi posmakuje, białka będzie miał sporooo.
Mam też jakiś focus na dynię. Kupiłam kawałek, upiekłam, no i zbieram się ze zrobieniem pomidorowo-dyniowego kremu. Zostanie mi jeszcze trochę mas dyniowej i myślę o naleśnikach.
Inspiracje oczywiście znalezione na Kwestii Smaku:
ZUPA
NALEŚNIKI
dziuba89
12 listopada 2012, 17:41Pulsometr musi jednak na mnie poczekać trochę dłużej niż myślałam... :) Rany naleśniki.. mmm... aż mi smaka narobiłaś, że pójdę zrobić po dodaniu potem wpisu :)
malamarta
12 listopada 2012, 09:56Daj koniecznie znac jak ten pasztet - moze tez przygotuję:-) Oj trzeba trzeba zacząć trenować...:-)