Kurna po tym jak zeszło mi do 63,8 kg to na drugi dzień skoczyło do 64,6 kg no, a dziś spadło do 64,4 kg czyli minimalnie i pewnie zaraz wróci, szczerze mówiąc po wczorajszym to myślałam, że będzie lepszy wynik.
Nie żrę (w sensie, bez świni, a jem jak trzeba), chociaż wczoraj zjadłam niezbyt zdrowy obiad - polędwiczki w sosie koperkowym z kopytkami z sałatka warzywna - nie miałam siły żeby w środę gotować więc zjadłam kupne. Ćwiczę dużo no i kurna dupa.
Wczorajsza aktywność fizyczna:
60 min TBC czyli 15 min stepu, milion liftów, milion przysiadów, 2 miliony brzuszków i praca z ciężarkami - 10-15 min?
+ 20 min biegania na bieżni, bo mi było mało po TBC
Wiem, że waga staje, potem rusza i w ogóle, ale przy takim wysiłku fizycznym jaki ja sobie serwuje to powinna lecieć jak woda z kranu, może już jestem stara i mi się metabolizm zmnienił? nie no, żarcik.
A wiecie na co mam dziś ochotę? Na młodą kapustkę z młodymi ziemniaczkami z koperkiem, jeszcze młodych ziemniaczków nie jadłam w tym sezonie.
Paulina.M28
13 lipca 2012, 14:01Mięśnia sa cięższe od tłUszczu....sprawdź czy centymetry lecą...
jamay
13 lipca 2012, 09:37Ja się nie ważę codziennie bo bym zwariowała. Organizm robi czasem takie numery że w depresję można wpaść :P