Elo, jest już w porządku. Katary, kaszle minęły. Nawet stare receptury się sprawdzają, bo wszystkie te przypadłości dopadły mnie w minimalnym stopniu, i do pracy normalnie chodziłam... Teraz robię mleko z czosnkiem mężunciowi... a mówiłam pij ze mną i wymocz ze mną nogi (stary sprawdzony sposób)....a ten nie. Domowymi sposobami się uporałam z przeziębieniem.
Ostatnio jest pracowicie. A zresztą popołudnia mam zajęte i tak jak dopadnę trochę czasu to piszę. Dziś dzień treningowy, także Mel B zaliczona ;-) Dziwnie to brzmi ;-) aczkolwiek takich upodobań nie mam Staram się ćwiczyć regularnie, a z nią to mi się udaje. Trening mija w oka mgnieniu, choć niektóre ćwiczenia to się wydaje, że trwają wieki.
Motywacja na piątek i na ciąg dalszy. Kopniak w tyłek za chorowanie.
Pozdrawiam Papatki
brugmansja
6 lutego 2015, 22:51Tak maja mężusiowie, zawsze muszą być mądrzejsi.