Dzisiaj wbiłam się w moją zeszłoroczna kieckę :) czarna, przód i tył skórzany a boki z czegoś rozciągliwego :) Fajna, bo dopasowywała się do figury, ale i tak jej ostatnio nie nosiłam, bo każda fałdka odznaczała się osobno :) ) Taki baleronik byłam:)

No i dzisiaj… zrobiłam furorę!! :D Nawet sobie samej się podobam – mam oczywiście zastrzeżenia, bo brzuch odstaje i fałdki są widoczne – zwłaszcza przy siedzeniu, ale widzę poprawę. W szafie czekają jeszcze 2 sukienki – na lepsze czasy czekają!! Teraz zajaśniała dla nich nadzieja ;)

Dzisiaj w planie kijkowanie!

A jutro – dzień prawdy! Co pokaże waga! Kusi mnie co dzień, by się zważyć a jednocześnie boję się, że pokaże nie to co chcę i na pociechę zjem snickersa ;) więc czekam grzeczniuchno do soboty!

A i jeszcze obiecałam upiec karpatkę na niedzielę – to też próba dla mnie! Zjem na pewno, pytanie tylko ile kawałków!- dzisiaj powiedziałabym, że jeden-malutki, ale życie zweryfikuje moje gadanie ;D