wczoraj bylo bardzo slabo z cwiczeniami ( kilkanascie brzuszkow i ponad 60 skrętoskłonów). Brzuch sie rozgrzał ale wiem ze to i tak malo.
Chciałam was zapytac jak panujecie nad wilczym apetytem.
O ile jestem w pracy wszystko jest ok. o 6 sniadanie, 10 - jablko, 12 - obiad, a po pracy (ok 16) jest armagedon!!! moglabym wyczyscic cala lodowke! i poniej ewentulanie kolacja albo bez.
Jak sobie radzicie z jedzeniem po powrocie do domu?
doradzcie :)
pozdrawiam cieplutko
HappyFitMe
16 października 2013, 15:00to co napisala Ineezka to raz, a dwa ja zawsze ZANIM siegne po jedzenie to rzucam sie na wode/duuuzy kubek herbaty albo sok pomaranczowy9 Jak akurat mam ;p) - p-o-m-a-g-a ;)
Ineezka
16 października 2013, 14:52Bo za malo jesz od rana, pozniej sie rzucasz na jedzenie ;p To sniadanie powinno byc najwieksze! odwroc kolejnosc, a po paru dniach sie przyzwyczaisz i nawet bd Ci lepiej