Tragedia... Cały dzień jadłam tak jak powinnam, aż postanowiłam iść pobiegać. Wyszłam z domu o godzinie 17, po podwieczorku, a wróciłam o 21 wyczerpana i cholernie, cholernie głodna... Oczywiście, nie biegałam tyle godzin, głównie było to chodzenie. Mniejsza z tym, wpadłam do kuchni i dosłownie rzuciłam się na lodówkę Zrobiłam sobie 2 bułki z szynką i serem, do mikrofalówki... i nadal byłam głodna Nagle patrzę, w szafce leży duża paka lays'ów... No to sobie myślę, i tak już zawaliłam, to co mi szkodzi zawalić jeszcze bardziej. Zgubny tok myślenia
Skończyło się na tym, że zamiast 1500 kcal, spożyłam z 2500.. Odbiło się to również na mojej wadze... Podskoczyła o cały jeden kilogram w górę! Znów ważę 69 kilogramów. Jestem bliska załamania nerwowego. Jak mogłam być taka głupia?! Już się cieszyłam, że nie mam takiego wypukłego brzucha i w ogóle... A tu rano się budzę i wyglądam jak w ciąży...
Obiecałam sobie oczywiście, że już nigdy się taka sytuacja nie powtórzy, a w ramach pokuty zamierzam dzisiaj duuużo ćwiczyć.
Powodzenia kochane, życzcie mi dużo wytrwałości...
banszi
6 kwietnia 2014, 16:52Ja wczoraj też zjadłam trochę tego, czego nie powinnam :P Wadło mi trochę czekolady, 2 kawałki ciasta, lód kaktus i sporo bakalii i to wszystko na wieczór :) Ale dzisiaj nowy dzień więc postarałam się jakoś nadrobić i jeść zdrowo, bo nie dosyć że źle mi było pod wzlgędem psychicznym że zwaliłam to i fizycznie gorzej, tako dyskomfort...
Devon3413
6 kwietnia 2014, 13:18Spokojnie, jeszcze nie wszystko stracone. Też wczoraj miałam "dzień słabości", ale najważniejsze, że się staramy i chcemy się zmienić. Powodzenia!
LovelyGirl00
6 kwietnia 2014, 14:09Dziękuję i wzajemnie :)