Zawalam dietę...
I to nie w sposób, w jaki zawala większość dziewczyn. Otóż, co chwilę łapię się na tym, że staram się jak najbardziej ograniczyć rozmiary spożywanych przez siebie posiłków. W tym również ich kaloryczność.
Czy do cholery, naprawdę nie potrafię odchudzać się w inny sposób, niż przez zagładzanie się?!
Poprosiłam mamę, żeby pilnowała tego, ile jem. Średnio mądre, ale liczę, że zadziała.
Na wadze pojawiło się dzisiaj 68,2 kg. Sporo ostatnio ćwiczę, więc myślę, że to między innymi zasługa tego.
Powodzenia wszystkim! Trzymam za Was kciuki
Ile ja bym dała za taką sylwetkę...
melifexo
2 kwietnia 2014, 22:27Nie załamuj się! Będzie dobrze, to kwestia przyzwyczajenia. A może jakaś wizyta u psychologa? Podobno niektórym to pomaga. I pamiętaj odpowiednia dieta to podstawa, więc głodówki się na nic nie zdadzą..:) Trzymaj się ! :)
LovelyGirl00
2 kwietnia 2014, 22:37Dzięki :) Może pójście do psychologa to faktycznie dobry pomysł... Pomyślę nad tym :D