Witajcie Kochane Vitalijki
Ależ pięknie gubicie zbędne kg Pozazdrościć :)
Zastanawiający temat co?? Bo prawda taka że nie warto sie oszukiwać!! Ja przez to ciągłe myślenie dochodzę coraz to do nowych wniosków które zaskakują a raczej ...szokują nawet mnie!! Nawet nie wiedziałam ze stać mnie na taką szczerość wobec samej siebie...
Przeglądnęłam parę treningów Ewy na YT i trzeba przyznać ze faktycznie interesujące i spokojnie mogłabym zakasać rękawy po pachy i gapiąc sie w monitor jak najdokładniej odtwarzać ćwiczenia tylko....dopada mnie gigantyczny zwierz - LEŃ !!!
Dzień zwykle zaczynam około 5-6 rano to akurat uwarunkowane jest od mojej młodszej pociechy. Synek nie ma jeszcze 4 m-cy a przechodzi od około 3 tyg straszny okres ząbkowania i niestety żadne żele czy środki uśmierzające ból nie są wstanie przynieść mu ulgi a mnie przespania choć 4h w nocy Ale ale...nie zmienia to faktu ze jak taki mały szkrabek uśmiechnie sie to kolana miękną I wszystkie niedogodności mamusi idą precz...!!! Więc siłą rzeczy od rana kiedy starsza córcia idzie do przedszkola zajmujemy sie zabawą,sprzątaniem, gotowaniem i spacerkami - te sa najfajniejsze bo maluch śpi spokojnie a ja na świeżym powietrzu nie zasypiam na stojąco Spacerujemy po około 4h dziennie i to spacerki w moim wykonaniu takie ze mi sie pot po tyłku leje!!! dosłownie!!! Najlepsze określenie na mój chód to szybki marsz,ale to mam od zawsze.Na koniec jeszcze dreptamy po Córkę i wleczemy sie do domku. W sumie to nie dużo ale pierwszy wysiłek fizyczny jakiś tam mam...A do tego husianie synka na rękach...też dość energiczne ze mięśni ud i ramion zwykle nie czuje po całym dniu Do tego zabawy we 3 ewentualnie w 4 jak mąż nie pracuje Maluszek idzie spać między 19-20 każdego dnia a córcia zaraz po nim około 20:30 i wtedy nadarza sie okazja do poświęcenia czasu dla siebie a ja o niczym innym nie marze tylko sie położyć i zasnąć do pierwszej pobudki około 23 a potem to nawet co godzinke...i tak noc w noc odkąd ząbkuje!
A najgorsze jest to ze nawet to co napisałam (a jest to cała prawda!!! ) traktuje jak wykręcanie sie od ćwiczeń...a tak naprawdę od walki o zdrowy tryb życia!! A co jest w tym wszystkim zaskakujący??? Ja sobie z tego zdaje sprawę!!! I co zrobić z takim beznadziejnym przypadkiem???
Ogólnie powinnam zmienić pasek postępu na -1kg ale poczekam jeszcze...Sądzę ze tan nikły spadek spowodowany jest tym ze nie mam czasu na normalne posiłki tylko "łykam" z synkiem na rękach próbując uśmierzać bolesne dziąsełka....i piciem hektolitrów kawy białej bez cukru żebym nie padła...
Będe bardzo mocno trzymać za Was robaczki kciuki....ale mam prośbę..? Wy swoje trzymajcie za mnie żebym nie padła na którymś spacerku bo kto lepiej zajmie sie dziećmi niż mama???
Ależ pięknie gubicie zbędne kg Pozazdrościć :)
Zastanawiający temat co?? Bo prawda taka że nie warto sie oszukiwać!! Ja przez to ciągłe myślenie dochodzę coraz to do nowych wniosków które zaskakują a raczej ...szokują nawet mnie!! Nawet nie wiedziałam ze stać mnie na taką szczerość wobec samej siebie...
Przeglądnęłam parę treningów Ewy na YT i trzeba przyznać ze faktycznie interesujące i spokojnie mogłabym zakasać rękawy po pachy i gapiąc sie w monitor jak najdokładniej odtwarzać ćwiczenia tylko....dopada mnie gigantyczny zwierz - LEŃ !!!
Dzień zwykle zaczynam około 5-6 rano to akurat uwarunkowane jest od mojej młodszej pociechy. Synek nie ma jeszcze 4 m-cy a przechodzi od około 3 tyg straszny okres ząbkowania i niestety żadne żele czy środki uśmierzające ból nie są wstanie przynieść mu ulgi a mnie przespania choć 4h w nocy Ale ale...nie zmienia to faktu ze jak taki mały szkrabek uśmiechnie sie to kolana miękną I wszystkie niedogodności mamusi idą precz...!!! Więc siłą rzeczy od rana kiedy starsza córcia idzie do przedszkola zajmujemy sie zabawą,sprzątaniem, gotowaniem i spacerkami - te sa najfajniejsze bo maluch śpi spokojnie a ja na świeżym powietrzu nie zasypiam na stojąco Spacerujemy po około 4h dziennie i to spacerki w moim wykonaniu takie ze mi sie pot po tyłku leje!!! dosłownie!!! Najlepsze określenie na mój chód to szybki marsz,ale to mam od zawsze.Na koniec jeszcze dreptamy po Córkę i wleczemy sie do domku. W sumie to nie dużo ale pierwszy wysiłek fizyczny jakiś tam mam...A do tego husianie synka na rękach...też dość energiczne ze mięśni ud i ramion zwykle nie czuje po całym dniu Do tego zabawy we 3 ewentualnie w 4 jak mąż nie pracuje Maluszek idzie spać między 19-20 każdego dnia a córcia zaraz po nim około 20:30 i wtedy nadarza sie okazja do poświęcenia czasu dla siebie a ja o niczym innym nie marze tylko sie położyć i zasnąć do pierwszej pobudki około 23 a potem to nawet co godzinke...i tak noc w noc odkąd ząbkuje!
A najgorsze jest to ze nawet to co napisałam (a jest to cała prawda!!! ) traktuje jak wykręcanie sie od ćwiczeń...a tak naprawdę od walki o zdrowy tryb życia!! A co jest w tym wszystkim zaskakujący??? Ja sobie z tego zdaje sprawę!!! I co zrobić z takim beznadziejnym przypadkiem???
Ogólnie powinnam zmienić pasek postępu na -1kg ale poczekam jeszcze...Sądzę ze tan nikły spadek spowodowany jest tym ze nie mam czasu na normalne posiłki tylko "łykam" z synkiem na rękach próbując uśmierzać bolesne dziąsełka....i piciem hektolitrów kawy białej bez cukru żebym nie padła...
Będe bardzo mocno trzymać za Was robaczki kciuki....ale mam prośbę..? Wy swoje trzymajcie za mnie żebym nie padła na którymś spacerku bo kto lepiej zajmie sie dziećmi niż mama???
vitaliaminus
4 lutego 2014, 20:48Nie posiadam skakanki ani miejsca w domu na tyle, żeby śmiało skakać, ale po co komu skakanka skoro ma się wyobraźnię :))) a co do Twojego dnia to na prawdę masz troszkę ciężej niż osoby nie mające tyle obowiązków, ale jak nie bedziesz wcinała słodyczy i będziesz jadła zdrowo to przy takim trybie na pewno samo coś zleci i bez ćwiczeń.