Wszystko się zgadza, dopiero założyłam konto na vitalii, jednak moje wyzwanie trwa już 2 tygodnie. Słowem wstępu, moja przygoda z odchudzaniem to never ending story, słaba motywacja, brak chęci do ćwiczeń, zła dieta i w koło Macieju - pięć kilogramów mniej, po miesiącu dziesięć w przód. I tak w kółko, bez końca. Postanowiłam, że tym razem będzie inaczej, mam wiedzę, mam chęci. MUSI SIĘ UDAĆ. Zaczęłam dokładnie 3 lipca, odłożyłam na bok białe pieczywo, makarony, ryż, ziemniaki na rzecz warzyw i zielonej herbaty. Nie mówię tu o głodzeniu się, z doświadczenia wiem, że to nigdy nie działa. Mówię o nowych, zdrowych nawykach. Póki co idzie mi świetnie, mam to szczęście, że jestem wielką fanką wszystkiego co zielone i prosto z drzewa, sałatki mogę jeść tonami. Oprócz zdrowego jedzenia zaczęłam ćwiczyć, chwała Bogu za YouTube! Nigdzie nie znalazłam tyle cennych porad co tam. Nie wspomnę już o tym, że zdecydowanie lepiej ćwiczy się z "batem" nad głową. Żeby nie zanudzać - ważę dzisiaj 75 kg przy wzroście 168cm. Jestem małą toczącą się kulką. Moim celem jest 60 kg, mniejszy rozmiar ubrań i większa pewność siebie. Chciałabym w końcu poczuć się dobrze w swoim ciele!
Ten pamiętnik zakładam dla jeszcze większej motywacji i wiary w to, że osiągnę swój cel.
Mój dzisiejszy rachunek sumienia:
jedzenie:Nie obyło się bez małych wpadek. Nie znalazłam jeszcze sposobu na to jak przestać jeść żelki, jestem żelkoholiczką i zdecydowanie potrzebna mi terapia. Nic nie poradzę - jak widzę napis Haribo to włączają mi się jakieś zwierzęce instynkty.
Z drugiej strony, jestem z siebie dumna. Jadłam zdrowo, zamiast uwielbianego makaronu z serem czy naleśników wybrałam zupę i owocowy smooth.
ćwiczenia:
Planowałam zrobić killera z Ewką jednak po 2 tygodniach te ćwiczenia zaczynają mnie najzwyczajniej w świecie nudzić więc ostatecznie zdecydowałam się na rower, ABS na brzuch i ćwiczenia na plecy z Mel B. (jak wspominałam - chwała YT!)
Dzień 14 - zaliczony!