Na przełomie gimnazjum/liceum przytyłam bardzo szybko. Rozstępy, straszna cera, no kiepsko. W liceum poznałam moją miłość i bardzo szybko straciła 10 kg. Ot tak, żyłam miłością.
Na studiach tyłam i chudłam na zmianę. Obecnie moja waga to 58,8 kg przy wzroście 154 cm.
Moje grzechy:
1. Jak zaczynam jeść, to nie mogę skończyć.
Zjadam obiad, potem jakaś bułka, bo jeszcze coś bym zjadła, a to jeszcze plasterek tego a to tego.
2. Nie umiem planować posiłków.
Jem szybko, w biegu, na nic nie mam czasu. Często cos gotowego, aby szybko.
3. Wieczorki z przegryzki i piwkiem.
No lubie smak piwa, na koniec dnia lubię się odprężyć przy jednym. Jak piwko to krakersik, to orzeszek.
4. Jestem niekonsekwentna.
Dziś zaczynam dietę. Obkupuje się w kaszach, płatkach, warzywach. Następnego dnia nachodzi mnie ochota na coś innego. No nie będę jadła czegoś czego nie chcę. I tak w kółko.
więcej grzechów nie pamiętam...
To jakaś tragedia.... Ale od DZIŚ (nie od jutra, od dziś!) koniec z piwkiem, jedzeniem w biegu, przejadaniem się.
Jeszcze nie mam sprecyzowanego planu, musze to dziś wieczorem przemyśleć, określić sobie plan działania. Ale wiem, że musze coś zmienić. MUSZE!!
karmeeelowa
28 listopada 2013, 17:21Ja w tygodniu mam studia i pracę :D Masakra. Na jaką siłownię masz karnet?
karmeeelowa
28 listopada 2013, 16:50Postaw na zdrową i zróżnicowaną dietę, a odechce Ci się słodyczy :) Naprawdę. Może siłownia? Mnie to motywuje do ćwiczeń jak cholera. W każdym razie, pisz jak Ci idzie :) Jak dzisiejszy dzień?
grubas002
27 listopada 2013, 17:16powodzenia, dasz rade mała :)