W taki przygnębiające dni niby mam żołądek zciśniety i nic nie jem, ale po calym dniu dzobania wszystkie po trochu wieczorem dopada mnie glod i jem wtedy to cos w rece wpadnie. Efekt? 2 kg na plusie... Tak wiec wyzdrowieje i zacznę ruszac dupkę z jakas plytką.
Córcia dzisiaj w szampańskim humorze mimo zapchanego nosa. Apetyt jej powrócił. Ja po wzieciu gripexów i podobnych cudów jestem w stanie w miarę sprawnie funkcjonować. W córci słowniku przybywa coraz więcej npwych sylab, słów i z dnia na dzień robi się coraz większym przytulasem, nie muszę prosić żeby dała buziaka czy przytuliła się, robi to sama w tak uroczy sposób, że aż czasami oczy się szkliste robią. Wiem, mam miękkie serducho. A najbardziej uwiebiam kiedy Szczególnie uwielbiam kiedys tymi swoimi małymi łapkami obejmuje moją szyję, całuje wtedy czoło, ucho, włosy - cokolwiek, ma satysfakcję z samego faktu, że dała buziaka. Mam nadzieję, że jej się to szybko nie odwidzi :)
Co do Lubego to rano dzwonił, powiedzial, ze dopiero po obudzeniu sie przeczytal te smsy, w skrocie cos tam wyjasnil. Pozniej przywizl mi lekarstwa z apteki, a ze akurat wychodzilysmy na spacer to poszedl z nami, zaszlismy na plac zabaw. Po drodze wyjasnil mi kilka kwestii tych, za ktore wczoraj mu pocisnelam. Ja jakos nie rozwodzilam sie nad tematem, wysluchalam na spokojnie, czasami o cos dopytalam. Nie chcialam za bardzo 'wczuwac sie' w rozmowe i mowic co slina na jezyk przyniesie, bo wiem, ze pewnie zaraz podniosloby sie nam cisnienie a to w miejscu publiczym i przy dziecku nie wskazane. Dlatego tez pewnie kwestie zostaly wyjasnione inne zostają na najblizszą okazję. Poslucham go trochę, poobserwuję i zobaczymy jak to co opowiada bedzie mialo odzwierciedlenie w rzeczywistosci. Z gadki wynika, ze wie, ze musi sie zmienic, ale czy mowi to tylko zeby zalagodzic konflikt? Tego nie wiem... Ale wiem, ze tesknie za moim dawnym Lubym, a tegp mie znoszę i tylko dlatego chce o to walczyc, bo wiem, ze moze byc cudownie. Ale do tego dluga droga, bo mamy poltorej roku pelnych potknięc, przykrosci, wykrzyczanych slow...
Asiek1994
6 września 2015, 19:24Szkoda, że tak to między Wami wygląda... relacja taty z córeczką może przez to bardzo ucierpieć. Trzymam za Was kciuki, mam nadzieję, że wszystko się poukłada i będziecie szczęśliwi ;)
saga86
4 września 2015, 09:01Będzie dobrze :) dacie radę jesteście bardzo młodzi, więc macie czas, żeby się zmienić i dogadać :)
YoungAnna
4 września 2015, 08:25Trzymam kciuki. Może warto się gdzieś z córcią wyrwać na weekend? Chociaż na parę godzin za miasto. Ja zawsze nabieram spokoju ducha jak się podłączę do większej ładowarki :) Powodzenia i pozdrawiam!
Karampuk
4 września 2015, 05:26trzymam za was kciuki