Czuję ze jestem w martwym punkcie i w ogóle jakbym przezywała <deja vu> dokładnie w październiku poprzedniego roku było identycznie,waga 53,7kg,do tego zastój,wahania wagi i co i dupa poddałam się i do świąt utuczyłam się do 60,5 kg.Za nic nie chcę do tego wracać ale coś wczoraj we mnie pękło zjadłam dwa naleśniki,wiem,ze to nie dużo i ze nie o te cholerne naleśniki chodzi ale o moje takie symboliczne wewnętrzne pękniecie,poddanie się.Bo jak naleśniki to i kajzerka można zjeść i racuchy i kabanosa i ... i.... mogłabym tak wymieniać.
Długo wczoraj nie mogłam zasnąć- rozmyślałam i do wielu wniosków doszłam takich niby oczywistych!Zadałam sobie zasadnicze pytanie po co mi ta dieta,po co tyle poświecenia i zachodu.?Po co to wszystko było?Przciesz ja to robię dla siebie,ja nie mogę się do tego zmuszać,ja muszę najnormalniej w świecie tego zapragnąć,poczuć,ze jest mi to niezbędne do życia i funkcjonowania(niczym powietrze dokładnie jak 1 stycznia kiedy zaczynałam dietkowanie).
I wiecie co -nie poddam się,będę walczyć dalej aż do jasnej cholery osiągnę to moje 50kg,a zobaczycie że osiągnę,muszę to sobie udowodnić,zrobię to tylko i wyłącznie dla siebie.koniec biadolenia i zabieram się do roboty.
Dziś się obudziłam i poczułam w sobie przypływ bardzo pozytywnej energii,wiem,ze każde moje marzenie i postanowienie jest możliwe jeśli tylko sama w to uwiężę,a ja niczego nie pragnę bardziej,jak właśnie te moje marzenia realizować;-]
Długo wczoraj nie mogłam zasnąć- rozmyślałam i do wielu wniosków doszłam takich niby oczywistych!Zadałam sobie zasadnicze pytanie po co mi ta dieta,po co tyle poświecenia i zachodu.?Po co to wszystko było?Przciesz ja to robię dla siebie,ja nie mogę się do tego zmuszać,ja muszę najnormalniej w świecie tego zapragnąć,poczuć,ze jest mi to niezbędne do życia i funkcjonowania(niczym powietrze dokładnie jak 1 stycznia kiedy zaczynałam dietkowanie).
I wiecie co -nie poddam się,będę walczyć dalej aż do jasnej cholery osiągnę to moje 50kg,a zobaczycie że osiągnę,muszę to sobie udowodnić,zrobię to tylko i wyłącznie dla siebie.koniec biadolenia i zabieram się do roboty.
Dziś się obudziłam i poczułam w sobie przypływ bardzo pozytywnej energii,wiem,ze każde moje marzenie i postanowienie jest możliwe jeśli tylko sama w to uwiężę,a ja niczego nie pragnę bardziej,jak właśnie te moje marzenia realizować;-]
grgr83
17 lutego 2013, 09:11Trzeba marzyć i wierzyć, wtedy ładnie wszystko sie uda :)))
Robustesse
17 lutego 2013, 00:13Bardzo dobrze to znam! :-) Trzymam za Ciebie kciuki! Pozdrawiam
Zakoloryzowana3
17 lutego 2013, 00:03Głowa do góry i nie ma się co poddawać:) może droga do sukcesu nie jest łatwa, ale późniejszy osiagniety sukces na pewno wynagrodzi Ci trud i wysiłek włożony w osiągnięcie celu:)
Jess82
16 lutego 2013, 15:57Pewnie że się nie poddasz i osiągniesz swój cel. Dasz radę! :)
mili80
16 lutego 2013, 15:13Pewnie, że osiągniesz!!! Nie ma co się poddawać, ale znaleźć swój złoty środek na odchudzanie, czuć się dobrze na diecie, nie odmawiać sobie wszystkiego, ćwiczyć dla przyjemności itp :)
aneta3030
16 lutego 2013, 10:08Jesli czegos pragniesz zdabadz to !!! Nie ktore rzeczy wychodza nam ciezko , pragnienie musi byc tak silne ze pojdzie nam z latwoscia .Jezeli pragniesz ze zeszczuplec to zeszuplejesz .Trzymam mocno kciuki i zycze ci osiagniecia sukcesu !! Dobre nastawienie :) Masz moje wsparcie :* buziolek
Kasia2701
16 lutego 2013, 09:21Dobrze ci idzie oby tak dalej, trzymam kciuki:) Pozdrawiam