Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Ile waży pidżama?


Dzisiejsze poranne ważenie nie było najszczęśliwszym w mojej karierze odchudzacza. Ponieważ krągłości jakby wizualnie trochę się próbowały wklęsnąć, to raźnym krokiem podążyłam do łazienki w oczekiwaniu na spektakularny wynik. No i był spektakularny. Spektakularne plus 0,35. Tak jakby z dećka humor mi podupadł i już w innym rytmie kroków opuszczałam przybytek z podszafkową łazienkową. Zrobiłam kawę i poszłam oddać się memu paskudnemu nałogowi zasilania płuc wszelkiej maści substancjami smolistymi i tak sobie myślę. No tak, nie odstawiłam tej pół łyżeczki cukru do kawy, w tym tygodniu wpadły te śliwki w czekoladzie i dwa browarki plus kilka kruchych ciasteczek (efekty spotkań niegrillowych pokoronawirusowych), wymieniałam posiłki na to co lubię, a nie jadłam dokładnie tego co w diecie (to nie powinno mieć znaczenia), nie ruszałam się wcale, bo piesełowi łapa doskwiera, a trenera ignoruję systematycznie i co do zasady. Z ruchu w tym tygodniu przeskoczyłam 2 razy na skakance. I to też była klęska wszech czasów. Jak mówi mój doktor, kochana moja to już jest SKS. Że co doktorze? No SKS – starość ku… starość.

A z tą skakanką było tak, że moja własna prywatna młodzież chowająca się na mediach społecznościowych, nie chce i nie potrafi doświadczać uroków towarzyszących mojej młodości, skakanka, guma, król skoczków itp. itd. No i młodzież w postaci środkowej przyszła ze sznurkiem do ćwiczenia węzłów żeglarskich i coś tam zaczęła przez niego przeskakiwać. Dołączyła się młodzież najstarsza i też coś tam zaczęła przeskakiwać. Naprzemiennie sobie przeskakiwali przekazując sznurek. Zajmowałam akurat pozycję strategiczną na kanapie to i obserwowałam skoczków, którzy żabką pojedyncze skoki wykonywali. A gdzie przekładanki, krzyżowanie rąk, podwójne przeskoki, zmiana nóg, zmiana kierunku. Jak motylem byłam…pamiętam jeszcze jak się skakało. Mówię zatem do młodzieży, żeby przekładanką poskakali, a nie stopami uderzają o podłogę jakby się piętro niżej przebić chcieli, a oni patrzą się na mnie jak na kosmitę: Ale o co ci chodzi? Ale, że jak? Tłumaczę słownie tym wielkim cielęcym oczom, że jak, ale jakoś im zrozumienie słów moich nie wychodzi. Podniosłam zatem swoje cztery litery i mówię do nich dajcie to mamusia wam pokaże. Przed oczami pojawiło się wspomnienia z młodości, kiedy jak motyl przez skakankę fruwałam. Przeskoczyłam jeden raz żabką – zadudniło, drugi raz chciałam na jednej nodze szykując się do przekładanki, cycki zęby prawie wybijały ale poszło, a trzeci raz kiedy chciałam na drugiej nodze, to chrupnęło, skrzypnęło i biodro bólem zawyło „spróbuj jeszcze raz to endoproteza będzie grana”. I zakończyłam karierę skoczka domowego, wyszukałam w wujku guglu o co mnie się rozchodziło, bo tej młodzieży lepiej niż słowa multimedia do głowy wchodzą i pokonana zaległam w strategicznym miejscu na kanapie.

No ale abstrahując od skakanki i porażek sportowych, wróćmy do dzisiejszych porażek z wagą - to przecież tak być nie może myślę, no żeby waga, menda jedna tak w piątek z rana traktowała. I wpadłam na genialny pomysł, że mam przecież na sobie inną pidżamę niż tydzień temu i to na pewno jest jej wina. Czyli znalazłam winnego wzrostu mojej wagi Zatem podążyłam ponownie do łazienki, ze złością wyłuskałam z pod szafki podszafkową, rozebrałam się z pidżamy i stanęłam, nie jak mnie pan Bóg  stworzył tylko jak się sama zapuściłam) na szklanej niewspółpracującej zdzirze. I co? I dupa i kamieni kupa. Jedyne co uzyskałam, to tyle, że dowiedziałam się iż moja pidżama waży 0,34. A zatem zakończyłam ten tydzień z 0,01 na plusie. I daję sobie kolejną szansę na kolejny tydzień, może będzie lepiej…może nie ostatni raz próbuję...

  • kika_kudzika

    kika_kudzika

    6 czerwca 2020, 06:28

    Pozycja strategiczna ns kanapie :) :) :) Usmiecham sie czytajac Cie :) :).:) I: mamusia wam pokaze :) :) :) Dobre :)

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    5 czerwca 2020, 21:14

    usmialam sie z twoich wyczynow sportowych a potem do mnie dotarlo, ze - poza przejsciem jakis 30km od niedzieli - nawet nie machnelam noga w kierunku jakichkolwiek cwiczen. waga mnie sprawdzi w niedziele :(

  • syrenkowa

    syrenkowa

    5 czerwca 2020, 14:15

    Cudne! Uśmiałam się setnie! :-D. Ale mam nadzieję, że nic się poważnego nie stało!

    • Lachesis

      Lachesis

      5 czerwca 2020, 19:44

      Nie, ale jak nie zbije wagi to i tak wyląduje z endoproteza bo ile można dźwigać

  • adrianna1994

    adrianna1994

    5 czerwca 2020, 14:06

    Haha też kiedyś skakalam, ale teraz nie mogę ze względu na plecy.. 🙂

    • Lachesis

      Lachesis

      5 czerwca 2020, 19:43

      A ja nie powinnam z uwagi na masę do oderwania od ziemi :-)

  • GGVEN

    GGVEN

    5 czerwca 2020, 12:27

    Hahaahhaaa.... W naszym domu też jest skakanka. Ale ja się jej boję 😆😁🤣

    • Lachesis

      Lachesis

      5 czerwca 2020, 19:46

      Nie bój, nie gryzie co najwyżej się uszkodzisz na chwile bądź na dłużej..A potem wstaniesz, założysz koronę i będziesz dalej zapierdzielać...

  • Janzja

    Janzja

    5 czerwca 2020, 10:32

    Z wrażenia obejrzałam tutoriale, ale nie ogarniam co to przekładanka :D. Z rzeczy jakich pod blokiem nie robiłam za bajtla to mnie zaskoczyły "przeskoki bokserskie", robiłam je tylko dwa razy, ale ciekawe są i można nimi dłużej chyba skakać.

    • Lachesis

      Lachesis

      5 czerwca 2020, 10:53

      To nazwa własna na zwykłe skakanie:-) To tak jak skaczesz praktycznie szurając nogami po podłodze przekładając nogi naprzemiennie, bo nie widziałam jak to nazwać, nie jestem profesjonalistką, tak sobie kiedyś po prostu skakałam :-)

    • Janzja

      Janzja

      5 czerwca 2020, 11:03

      Ja bym tak strasznie chciała w gumę poskakać, ale tak strasznie. Ale to się chyba nigdy już nie uda.

    • Lachesis

      Lachesis

      5 czerwca 2020, 11:10

      Jak miałam młodsze dzieci to prowadziłam z nimi próby skakania w gumę na działce. W 10 tki. Niestety nie widzialy w tym nic fajnego. Jeszcze kiedys sie uda...wiara czyni cuda

    • Janzja

      Janzja

      5 czerwca 2020, 11:28

      Bo to na podwórku dzieci się muszą bawić, a nie z rodzicami. Ja tego co się teraz dzieje nie kumam. Nie mam dzieci, ale jeśli coś się wydarzy, że będę mieć to będę mieć ciężki orzech do zgryzienia obawiam się.

    • Lachesis

      Lachesis

      5 czerwca 2020, 11:29

      Teraz podwórko jest w sieci.. niestety

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.