walkę z hormonami kontynuuje, łykam jakieś specyfiki, dietuje raz lepiej raz gorzej, musze przyznać że ta hormonalna kuracja w cale mi nie ułatwia sprawy ych.
w najbliższym czasie rezygnuje z pracy ( w której teoretycznie mam fajne możliwości rozwoju ) i przeprowadzam się do innego miasta, do mojego męza.....zawsze wychodziłam z założenia że życie na odległość jest do pokonania - owszem jest, ale do pewnego momentu tym bardziej mając świadomość że to życie na odległość trwałoby jeszcze kilka lat
po długim namyśle stwierdziliśmy, że przeprowadzam się do niego, bo on ma pewny kontrakt..
boję się i w cale się z tym nie ukrywam... pokrótce:
wszyscy najbliżsi oddaleni o ok 400km
brak pracy i pewnie meeega trudność w jej znalezieniu
także mam walkę emocji, z jednej strony cieszę się, że będziemy wreszcie razem a zdrugiej strony jak pomyślę że zostawiam wszystko to lekko mi serce ściska...
nic idę wziąć antybiotyk i przepędzać anginę i przygotować papierzyska do pracy na poniedziałek
trzymajcie się ciepło vitalijki ;-)