Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Otoz, musze dokonczyc swoj wywod,


ktory-mimo poznego wieczora - przerwala mi Corka.Tym samym, sprobuje odpowiedziec o samej intencji ksiazki.Otoz, ksiazka ma na celu uzmyslowienie nam , ze istniej na swiecie Dobro i Zlo. Obie te sily walcza o kazda Istote Ludzka, by wziac Ja pod swoja Opieke. Taka prawda jestem karmiona od dziecinstwa, w ktorym Rodzice - wyznawcy Rzymskiego katolicyzmu - przekazali ja (te Wiare) w schedzie....Nic wiec nowego pod sloncem - przynajmniej dla mnie...A jednak! Sam fakt istnienia Dobra, ogolnie jest postrzegany przez wielu wyznawcow (przynajmniej w Kosciele Katolickim - do ktorego przynaleze i do ktorego nawiazuje przez pewien stopien znajomosci zagadnienia), lecz juz Zlo (tak, przez wielka litere, bo zasluguje na naszapelna uwage i nie lekcewazenie !)okreslone jest jakims widoczkiem uroczego diabelka z rozkami, z uwodzicielskim usmiechem, gotowe do kazdej ugody z nami, jesli tylko zeczhcemy sie z Nim zabawic!
  Taki niewinny diabelek, ktoremu nie zalezy na niczym, tylko na naszym ziemskim szczesciu!
No wlasnie...Tylko na ziemskim szczesciu...I tu caly "urok" Diabla tkwi!
I tak, o wszelkie zlo na tym swiecie obwiniamy .Boga, czyli Dobro. Tak nam wygodniej z jakiegos powodu, bo jeslibysmy zastanowili sie bardziej nad istota calego problemu, to moze bysmy wpadli na trop Prawdziwego Zla? No, ale , jak juz sie dojdzie do takiego punktu, to nalzey cos postanowic.
  I wlasnie, jak juz stoimy w punkcie uznania Zla jako odrebnej sily tego swiata, to rownoczesnie stajemy do walki  , albo...do akceptacji prze udawanie, ze nie ma czym sie przejmowac, bo Zlo nie istnieje...
  Ksiazka traktuje w zasadzie o przypadkach (paru zaledwie), w ktorych sami opawiadajacy o sobie, juz zrozumieli w jakim swiecie zyja, i pod czyimi wplywami sa, czyli przeszli juz od faktu uznania Zla, jako realnej sily, istnienia, i teraz z pomoca osob z zewnatrz -probuja wyrwac sie z pod panowania tegoz. A wplywy Zlego na poszczegolne osoby byly tak ogromne, ze byly postawione o  krok od uznania ich za chorych psychicznie, lub tez byli pod wplywem idei odebrania sobie zycia. Ja jednak  zatrzymuje sie nad faktem mojej wlasnej nieumiejetnosci rozeznania zrodla ludzkiego nieszczescia w codziennym zyciu. zaczynam (powoli) wierzyc, ze zadne zlo nie pochodzi z woli Boga, chociaz nic innego nie byloby w stanie wytlumaczyc pewnych przypadkow na moj ludzki rozum. Potrzebuje wiec Wiecznosci, aby zrozumiec pewne tajemnice zycia, tylko tak ciezko mi jest isc do tej Wiecznosci, tak ciezko! Czy Wam tez tak ciezko jest?...
  
  • paskudztwoo

    paskudztwoo

    4 marca 2010, 21:27

    tez mi ciezko, starciłam wiare bo tych kilku latach walki z coraz nowymi chorobami mojej córki ;/

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.