Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Treningi personalne czas zacząć


Wracam do  pisania pamiętnika, a to za sprawą tego, że doszłam do punktu, w którym koniecznie muszę coś ze sobą zrobić. Zawaliłam efekty, które udało mi się kiedyś wypracować, wróciłam praktycznie do punktu wyjścia. Nie będę się usprawiedliwiać, ani rozpisywać, powiem tylko w skrócie, że złożyły się na to problemy ze zdrowiem i stres w mojej poprzedniej  obecnej pracy. Nie mogłam ćwiczyć, bo nawet na lekkich ćwiczeniach robiło mi się słabo (bardzo duża anemia). Dodatkowo zaczęłam więcej jeść, szczególnie słodkich rzeczy, co mega odbiło się na moim składzie ciała. Zrobiłam się otłuszczona, pojawił się cellulit, praktycznie w żadne swoje ciuchy nie wchodzę.

Gdy tydzień temu zobaczyłam na wadze 55 kg powiedziałam sobie dość. Wiedząc jednocześnie jak ciężko mi się samej zmobilizować do jakiejkolwiek aktywności, postanowiłam wykupić sobie pakiet zajęć u trenera (a właściwie trenerki) personalnej. Pierwsze konsultacje z nią miałam tydzień temu. Zrobiła mi pomiar wagi, tkanki tłuszczowej, opracowałyśmy cele jakie chcę osiągnąć i uzgodniłyśmy terminy treningów. 

Jeśli chodzi o wyniki pomiarów to wyglądały one następująco:

Waga: 56,3 kg (ale w ciuchach i po dużym porannym śniadaniu, rano na wadze na czczo mam mniej)

Waga mięśni: 23,7 kg (w dolnej granicy normy)

Waga tłuszczu: 13,3 kg (powyżej normy) - 23,6%

BMI: 22,6

Mam do zrzucenia 5 kg tłuszczu i do wyrobienia ok. 4 kg mięśni. Postawiłam sobie cel czasowy na osiągnięcie tego: 6 miesięcy. Mam nadzieję, że się uda. Po osiągnięciu celu wstawię zdjęcia porównawcze, na razie nie chcę umieszczać tutaj tego, co widzę w lustrze.

W środę rozpoczęłam pierwszy trening. Był to trening, w którym trenerka sprawdzała moją aktualną sprawność organizmu. Po kolei kazała mi robić różne ćwiczenia i zapisywała sobie jak mój organizm na nie reaguje, czy wykonuję je poprawnie, czy mam jakieś wady postawy itp. Mimo słabej intensywności zakwasy się pojawiły dzień później :) Ale jednocześnie wielka motywacja :) 

Dzisiaj miałam drugi trening, tym razem już normalny. Kardio i wzmacnianie, a na końcu stretching i masaż (ona dodatkowo jest masażystką, fajna sprawa, że zna się też na takich rzeczach). 

Trzymajcie za mnie kciuki proszę :)

  • Belusia4

    Belusia4

    13 listopada 2018, 14:21

    dasz rade!!!!raz Ci sie udalo uda sie I drugi raz. trzymam kciuki

    • kropecka

      kropecka

      7 grudnia 2018, 22:24

      dziękuję :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.