Mam dzisiaj urlop (jadę do Warszawy na koncert Selah Sue, nie mogę się doczekać :)), więc korzystam z wolnej chwili na wpis na Vitalii. Ostatnio niewiele piszę, bo zmiany też nie są jakieś spektakularne. Waga powolutku spada, ostatnio zatrzymała mi się w granicach 53 kg i tak przez 3 tygodnie oscylowała wokół tej liczby. Po @ nastąpił spadek do 52,5 i teraz jest to mój rekord i waga, której zamierzam się trzymać (tzn może sobie jeszcze spaść, ale żeby nie rosła) :) Chciałam napisać, że jestem bardzo szczęśliwa. Czuję się spełniona, mam wspaniałego męża, dzieci, dom, pracę, schudłam tak jak chciałam. Czego więcej chcieć? :) Życzę wszystkim, którzy czytają ten pamiętnik, żeby też były w stanie o sobie powiedzieć coś takiego!
W ostatnią niedzielę kupiłam sobie w TK MAXX sukienkę, którą zamierzam założyć na Wigilię. Zdjęcia wstawię jak mąż wróci z delegacji i przywiezie mi aparat z powrotem.
Pozdrawiam!