Przegladaam dzisiaj baaaardzo stare ksiazki i poradniki i w jednym z nich, z roku 1926 znalazłam 10 przykazań dla mężatek:)))
Ubawiłam sie nieźle czytajac....a oto one;
1.Nie trzeba widzieć wszystkich meskich zalet u mężów przyjaciółek.Własny mąż ma także, nie tylko same wady.
2.Trzeba być od samego rana porzadnie ubraną i uczesaną.
Niech maz wychodząc z domu, nie zatrzyma w pamięci niekorzystnego obrazu żony.
3.Gdy mąż wraca na obiad, nie trzeba mu zaraz opowiadać wszystkich drobnych utrapień domowych, wszak i tak nie poradzi na nie, a powinien pozostaćostatnią instancją w najwazniejszych aferach ze służbą i dziećmi.
4.Mężczyźni lubia punktualnośc-i maja w tym zapewne racje.trzeba więc być punktualną, zarówno ze wzglądu na męza, jak i na siebie samą.
Punktualnosć przysparza czasu a oszczedza nerwów.
5.Mężczyźnie znurzonemu pracą zawodową trzeba okazać należytą delikatnosc i zrozumienie.
Nie dobrze jest meza ciągle o wszystko wypytywać- źle jest gdy mąż nie dzieli się z żoną swoimi kłopotami i myślami.
Pamiętajcie że przez ciągłą krytykę stracicie w mężu przyjaciela.
6.Nie opowiadaj przyjaciółkom o wadach swego męza.jeśli wady ma można przez ciągły a jak najniewidoczniejszy wpływ umniejszyć-tem lepiej, jeśli nie, to pocóż wogóle o nich mówić?
7.Pamiętaj że mąż powinien z radością wracać do domu a wychodzić z niego sam niechętnie.
Sympatyczne urządzenie mieszkania, równy tok gospodarstwa, pogodny nastrój domowy i miła gospodyni czynią z mezczyzny domatota i są skuteczniejsze od słów i łez.
8. Niechaj dzieci, a tem mniej gospodarstwo nie odbiorą waszemu mezowi przyjaciółki i towarzyszki, jaką w żonie miec pragnie.
9. Pamiętajcie, żę dom jest dla mieszkańców a nie dla porządków.
Sprzatanie i porządek nie mają być utrapieniem i celem, tylko środkiem do uczynienie domu miłym i swojskim.
10. Pamietajcie , zazdrość jest trucizną pozycia małżeńskiego.
Lepiej staraj się zawsze mężowi podobać ,niż walczyć o niego wtedy, kiedy może być za późno.
Nie róbcie tragegii z błahostek- nie bagatelizujcie prawdziwie ważnych zagadnień życiowych.
To by było na tyle....takie wytyczne miały nasze babcie a raczej prababcie:)))a dla co poniektórych to chyba pra-pra- babcie:)))
Ale szczerze powiedziawszy to kilka z nich ,można byłoby przenieśc na współczesnu grunt małażeński:)))))))
Możę warto było by spróbować:)))choć sprawiaja wrażenie jak z ubiegłego stulecia;-);-)
Powodzenia!!!!
Ide dalej grzebać w starych szpargałach może znajde cos o odchudzaniu.....no własnie ciekawe jak nasze pra-pra..... dbały o linię:))
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
gkoperska
19 lipca 2006, 09:46<img src="http://img98.imageshack.us/img98/6182/118on3.gif" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us" />
gkoperska
19 lipca 2006, 09:44Skąd Ty takie rzeczy wigrzebujesz ? Ja niektóre z tych rad stosuję w zyciu, np. tą, że mieszanie jest do mieszkania, albo o kierowaniu mężem. Zawsze starałam sie sprawiać wrażenie, że to on "kieruje" domem i rodziną. Także nie zeszedł na dalszy plan, gdy rodziły się dzieci ani nie zawracam mu głowy swoimi problemami z pracy. On jest skryty i małomówny, więc o nic go nie wypytuję. Gorzej z punktualnością, w mojej rodzinie kobiety mają w genach jej brak a co do wyglądu, to on od lat mnie "nie widzi" więc dbam o siebie nie dla niego a właściwie mało dbam. Co prawda w wielu rzeczach przegięłam: sprzątanie jest uciążliwe, więc go unikam, tym bardziej,że robię to pół dnia w pracy, z problemami i decyzjami chłopcy i tak przychodzą do mnie mimo, że zawsze mówię aby spytali ojca. Nadaję, że domator i że wszystko w domu robię sama ale w głębi duszy cieszę się, że siedzi w domu i nie wie co to kumple, piwko czy pub a pieniędzy potrzebuje tylko na papierosy i benzynę!<br>Rady są super, wciąż aktualne, żeby jeszcze mieć jak adresatki tych rad, sztab służby domowej to głowy mężowi niczym już bym nie zawracała!<br>A o figurę dbały tak:<img src="http://img226.imageshack.us/img226/6572/117gv5.gif" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us" /> <br> Miłego szperania dalej !
Markiria
19 lipca 2006, 00:27Nie zle. W sume, mim zdaniem, nadal aktualne. No bo... no coz, to niemal wszystko prawda. pozdro. ;> Wklej jeszcze cos fajnego.
krupczatka
19 lipca 2006, 00:01z jakiego lamusa Ty to wygrzebałaś?! Jednym słowem nasze pra-pra miały przerąbane...Pa.
kubi2000
18 lipca 2006, 23:06dobre, naprawde dobre :)))
Aweko
18 lipca 2006, 21:44są całkiem fajne i trzeba przyznać,że po małej korekcie, niektóre sa dalej aktualne.
bobah
18 lipca 2006, 18:56przeczytać Twoje rady kilka razy i znależć coś dla siebie. Z własnego doswiadczenia wiem ,że niektóre z nich przestałam stosować i moje małżeństwo stoi nad przepaścią / choćby ta o dbaniu o swój wygląd/.Dzięki! Muszę to jeszcze raz przemyśleć.
zlaNaWszystko
18 lipca 2006, 16:58RADY NICZEGO SOBIE ALE Z NIEKTORYCH MUSZE SKOZYSTAC TO MOZE BEDE MIALA LEPIEJ W ZYCIU JAK DOCENI MOJE STARANIA :):)
jimi1
18 lipca 2006, 16:03jesteś wspaniała<img src="http://img225.imageshack.us/img225/2130/bukietczerwonyjw1.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us" /> trzymaj się bo wpadlam aby sie z toba przywitać buziaczki i narazie pa pa
moniczkastach
18 lipca 2006, 15:19... niezłe, nie powiem... ciekawe co by było gdyby wcieliło się je dzisiaj w życie ??:)) no i ciekawe, jakie byly wytyczne w poradnikach dla mężów....
20dziestka
18 lipca 2006, 14:46rady w sam raz dla mlodje mezatki hehe najlepiej mi sie podobala ta rada : .Trzeba być od samego rana porzadnie ubraną i uczesaną. Niech maz wychodząc z domu, nie zatrzyma w pamięci niekorzystnego obrazu żony. no to fajnie ze wstalam o 6 rano i zrobilam mojemu mezowi kanapki do pracy w majteczkach i krotkiej koszulce a wlosy mialam nie uczeaane...hehe ale mi to porzadne ubranie hehe ale jakos nie narzekal :-)
turkus
18 lipca 2006, 14:32Witam. Ja na szczęście nie muszę przestrzegać tych zasad :P Muszę przyznać jednak, że niektóre są słuszne :)
jadziajodie
18 lipca 2006, 13:11z przed lat sa naprawde wzruszajace ,chodz trzeba przyznac ,ze wiele z nich nie stracilo na aktualnosci. Mysle ,ze tak jak teraz czesc kobiet przywiazywalo znaczenie do swojego wygladu,ale wiekszosc nie za bardzo dbala o figury zdeformowane licznymi porodami i ciezkimi warunkami zycia. W tamtych czasach moze nasze prababcie czy tez babcie sie nie odchudzaly ,ale poscily.Slyszalam ,ze moja prababcia w okresie Wielkiego Postu przez czterdziesci dni pila tylko wode i jadla suchy chleb, co o maly wlos nie doprowadzilo jej do zejscia przedwczesnego z tego swiata, tym bardziej ,ze byla swiezo po porodzie .Fakt ,ze dozyla sedziwego wieku 95-ciu lat ,tak wiec kto wie czy te glodowki jej nie pomogly. Sciskam Cie goraco
anezob
18 lipca 2006, 11:42fajne te rady... i warte zaktualizowania. W sobote ide na wesele...muszę młodej mężatce szepnąć co nieco do uszka :))) A prababcie nasze ściskały sie gorsetami i chodziły na wdechu :)))
Fufka
18 lipca 2006, 11:24ja zawsze pamiętałam o mojej babuni i własnie tak trudno mi sie pogodzić z tym że jej nie ma.
wikucha
18 lipca 2006, 11:18ale zasady,....no cos tak czuje ze zadnej bym nie przestrzegala....
awolina
18 lipca 2006, 11:12niektóre są całkiem nieśmiertelne uważam!ja mam dobrego faceta (męża)! i wiem, że tylko kobieta może najwięcej zdziałać jeśli idzie o dobre małżeńskie życie!zawsze powtarzam,że mam dwoje dzieci- (mąż i syn)bo mężczyźni są tak naprawde dużymi dziećmi!trzeba w delikatny sposób żeby się nie zorientowali że dajesz rady podpowiadać co i jak bo sie pogubią i niech myślą że to ich pomysły wtedy są dumni "z siebie" a to ich pożywka!a ty masz święty spokój !nie wiem jak mi się to udaje przez tyle lat, ale jest ok!pozdrawiam
moniaf15
18 lipca 2006, 11:06nasze pra pra mialy tarki zamiast pralek automatycznych ;o) i tym podobne ;o) a tak powaznie to calkiem nie glupie rady... moze i brzmia troche staroswiecko ale jak dobrze je przemyslec... ja to moglaby ten punkt o punktualnosci zadedykowac mojemu facetowi ;o) no i to nie rozmawianie o wadch, a o czym tu gadac z psiapiolkami?? ;o))))
mamajulki
18 lipca 2006, 11:04trzeba przyznać całkiem trafne spostrzeżenia...a wogóle uwielbiam stare książki, ale to chyba takie ...zboczenia zawodowe ;-0 bibliotekarki z zamiłowania, pozdrawiam!
lemonka99
18 lipca 2006, 11:03hehe :) ja tam nie jestem mezatka i chyba nie bede, bo zostane stara panna ;O