Dlaczego chore? A no dlatego, ze od wczoraj mam anginę. Mój Mąż jest na antybiotyku od środy wieczorem, a ja od czwartku. Najlepsze jest to, ze już prawie mam anginę ropną, a wcale tak źle się nie czułam. Nawet nie miałam gorączki, ale niestety ostatnio przechodzę taki etap, że choruję a nie gorączkuję. Tak więc znowu szpital w domu. Moja Mama zadzwoniła wczoraj pytając: „jak tam niemowlaki?”, bo śmieje się, że chorujemy co miesiąc. Ponieważ zachorowaliśmy w tym samym czasie to mamy dwie opcje naszego zarażenia – albo na sobotniej imprezie, albo w poniedziałek, bo byliśmy w odwiedzinach w szpitalu na oddziale laryngologicznym.
A teraz kwestia wczorajszych Walentynek. Mąż ucieszył się z bokserek. Ale przejdźmy do mojej niespodzianki. Mąż kazał mi ubrać sukienkę, sam ubrał koszule, marynarkę i zabrał mnie do mojej ulubionej restauracji tajskiej. Niestety nie bywamy tam zbyt często, bo wizyta w takim miejscu jest dla nas dość kosztowna. Niemniej jeśli któraś z Was lubi taką kuchnię (i jest z Katowic lub okolic) to szczerze polecam restaurację:
Najpierw jedliśmy sajgonki z warzywami i drugie z wieprzowiną. Potem ja jadłam kurczaka z orzechami nerkowca, a mąż wieprzowinę w sosie pieprzowo-czosnkowym. Zjedliśmy po połowie i wymieniliśmy się talerzami – oba dania były bardzo smaczne! Pozwoliliśmy sobie również na deser – banany w cieście kokosowym. Do tego wypiliśmy napój aloesowy z granatem – bardzo go lubię. Generalnie było dość tłusto, ale nie jemy tak codziennie, więc nie zamierzam rozpaczać z tego powodu. Grunt, ze w drodze do domu nie kupiłam chipsów!
Jutro ważenie i pomiary, ale nie liczę na sukces, bo ostatni
tydzień obfitował w szaleństwa. Może pomiary będą łaskawsze – w ramach
wielkiego postu codziennie masuję uda. Dzisiaj też poćwiczę na stepie – trzeba spalić
nadmiar wczorajszych kalorii. Ćwiczenia na uda przełożę na jutro, bo dzisiaj po
pracy zakupy, sprzątanie itp., a jutro luźniejszy dzień, bo chorujemy. A
kolejny tydzień będzie już pięknie – dla odmiany trzeba się przygotować na
urodziny taty.
W pracy trochę lepiej. Zmieniłam dział. Droga okrężną dowiedziałam się dzisiaj, że dwie nowe dziewczyny, które szkole to „mój zespół”. Jest jeden plus – kierowniczka rzadko zagląda. To pomogło mi odpocząć psychicznie. Nie płacze już po powrocie do domu. Czyli to co generalnie wywołało u mnie płacz pomogło mi odpocząć psychicznie.
Jadłospis na dziś – grzeczny:
7.00 dwie kromki ciemnego chleba z białym serem i łyżką miodu
10.00 szklanka kefiru (chronię jelita przed skutkami antybiotyków), jabłko
13.00 jeden naleśnik z serkiem truskawkowym, szklanka kefiru
16.30 makaron razowy ze szpinakiem
19.30 twarożek z chudego twarogu z wasą
20.30 ćwiczenia na stepie (około 50 minut)
Pozdrawiam z daleka – nie ściskam, bo się pozarażacie!
ps. na włosach mam farbę casting creme gloss w kolorze jasny lodowy blond, a jutro chyba wypróbuję jasny perłowy blond
grgr83
15 lutego 2013, 18:50Dużo zdrówka życzę, a do knajpki może wyciągnę kiedyś mojego m :) skoro tam tak fajnie
therock
15 lutego 2013, 13:24Zdrówka dla was obojga i miło że spędziliście fajny wieczór:)
Okruszek83
15 lutego 2013, 11:20A i patrząc na fotki to w blondzie wyglądasz super, w ogóle zmiana w porównaniu do fotek z albumu szokująca, pozytywnie oczywiście!!!
Jess82
15 lutego 2013, 11:19oj no to pewnie ta wizyta na laryngologicznym poskutkowała anginą, zdrówka życze!:) Kolacja super a Ty jesteś super że nie dałaś się chipsom
Okruszek83
15 lutego 2013, 11:16Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... :) poza tym zdrówka życzę! Chyba się skusimy na wizytę w tej restauracji, ale nie wiem kiedy, bo nie mam z kim małej zostawić, żeby pójść tylko we dwoje.. ale kiedyś na pewno, gdy babcia do nas zawita :)