Hej Współtowarzysze zmagań
Zauważyłam, że największe kryzysy miewam około godziny 14.
Zaczynam wtedy szukać czegoś dobrego.
Na ten przykład zjadłam dzisiaj ryż na mleku z żurawiną, owsiankę z połówką banana a przed chwilą mój lunch - kanapkę z wędliną i warzywami i już moje myśli krążą wokół jakiegoś niezdrowego jedzenia.
Nie jestem głodna a czuje, że mam na coś ochotę.
Będę walczyć z samą sobą.
Wczoraj przemyślałam temat i uświadomiłam sobie jak bardzo chcę, żeby mi się udało osiągnąć sukces. W każdym innym aspekcie życiowym potrafię walczyć o swoje i spełniam po kolei moje marzenia więc dlaczego tutaj nie mogę być konsekwentna?!
Postanowiłam co tydzień wyznaczać sobie małe cele, które mogę osiągnąć. Może w ten sposób będzie łatwiej.
Niedziela będzie moim dniem postanowień a sobota dniem ważenia się.
Do końca tego tygodnia też mam plan - próbować nie dać się pokusom i mieć w niedzielę czyste sumienie;)
Skoro plan jest to teraz tylko pozostaje wcielić go w życie!
Do walki!
czarnaOwca2014
17 października 2014, 14:31Hahaha skąd ja to znam:D Ale zauważyłam u siebie, że odkąd jem mniejsze posiłki i mam ochotę na jakiegoś łakocia to i tak nie jem go w jakiś dużych ilościach bo już się najadam kawałkiem :D
czarnaOwca2014
17 października 2014, 14:24Hej! Ja też właśnie ustaliłam, że pod koniec mc będę się raz ważyć żeby nie zgłupieć :D Może twoje zachcianki spowodowane są okresem? Ja tak zawsze mam, że jak tylko mam dostać to od razu zjadła bym wszystko co napotkam na drodze :D
kopciuszek1990
17 października 2014, 14:28niestety to nie okres;) to łakomczuch:p trzeba się jakoś opanować i w żadną stronę nie przesadzać.