Witam po bardzo długiej nieobecności,
Postanowiłam dodać wpis, abyście wiedziały, że ciągle walczę o lepsze życie i mimo tego, że nie piszę już tak często jak na początku mojej walki o lepszą mnie ciągle pracuje nad sobą i wcale się nie poddałam.
Waga nie spada już tak drastycznie jak na początku mojej drogi, ale to przez to, że nie szłam tak szybko i intensywnie jak na jej początku. Z braku czasu, z powodu innych zajęć, ale to żadna wymówka. Jestem z siebie dumna, że się nie zatrzymałam i ciągle szłam do przodu, szybko, wolno, ale byłam w ruchu.
I gdy ostatnio szłam na uczelnie, w śniegu i kilkunastu stopniowym mrozie doszłam do pewnych wniosków z którymi chciałabym się z wami podzielić i tym samym sprawić aby poszły w świat.
Otóż życie jest drogą. To pewnie każdy z nas wie. Przez całe życie zmierzamy z punktu A do punktu B. Idziemy, wracamy, potem znów idziemy i tak cały czas, całe życie. Tylko, że życie jest niekończącą się drogą, teoretycznie. Punktem A jest nasza obecna sytuacja, zaś miejscem B jest nasz cel. Więc wyruszamy w drogę z bezpiecznego miejsca A , z ciepłego domu, gdzie mamy wszystko, jest nam dobrze, lecz mimo to chcemy więcej. Czujemy niedosyt, brak czegoś, dziurę w naszej głowie i chcemy to zmienić. Podejmujemy decyzje o wyjściu lub często musimy iść bo nie mamy wyboru. Nakładamy czapkę, rękawiczki, szalik, ciepłe buty, grubą kurtkę i otwieramy drzwi. Na początku jest dobrze, jest nam ciepło lecz potem przychodzi chłód, zwątpienie, pytania o sens drogi. Sensem drogi jest nasz cel. Na pewno każda z nas szła do pracy, na uczelnie lub w jakiekolwiek inne miejsce. Więc idziemy i na każdej drodze jest kryzys, gdy jesteśmy już w połowie odczuwamy zmęczenie, mamy dość, zadajemy sobie pytanie po co mamy tam iść. Myślimy o naszym ciepłym i bezpiecznym miejscu A, chcemy tam wrócić, bo było nam tam dobrze. I nawet gdy byłyśmy w naszej spokojnej przystani nieszczęśliwe i samotne, mimo wszystko chcemy tam być z powrotem. Bo obecna sytuacja jest trudniejsza niż to co było wcześniej. Jest nam zimno, wiatr wieje w oczy, na policzkach czujemy chłód. Może nawet zgubiliśmy po drodze rękawiczki, coś nas opuściło i jest gorzej. Ale nie możemy się wrócić do domu, musimy ciągle iść, bo cofanie się jest bez sensu. Nie pójdziesz do przodu teraz, więc będziesz musiała iść tam jutro, po jutrze, za miesiąc, za rok. Tylko z każdym upływem czasu będzie ci trudniej stać się wędrowcem. Zapomnisz jak to jest rozpocząć wędrówkę. Cofniesz się jeszcze bardziej i dasz za wygraną. Dobrze jest się zatrzymać podczas drogi, odetchnąć, odpocząć i zebrać myśli, zastanowić się, czy chcę iść drogą na skróty czy tą bardziej okrężną, ale mającą piękniejsze widoki. Zatrzymanie się jest w porządku, bo nie cofamy się do punktu wyjścia. Jesteśmy w środku, nie robimy dwóch kroków w tył, tylko trwamy w postanowieniu. Lecz też nie możemy się zatrzymać na zbyt długo, możemy wtedy zamarznąć, zmoknąć, stracić cenny czas lub dojść na miejsce zbyt późno. Musimy iść, choć wiatr wieje nam w oczy, jest zimno i często nie mamy siły, pojawiający się na horyzoncie punkt docelowy, nasze marzenie, nasz cel mobilizuje nas do szybszego kroku. I gdy dojdziemy do celu, znów poczujemy ciepło na skórze, napijemy się herbaty, odpoczniemy i będzie nam dobrze. W szczęściu będziemy trwać i żyć w spełnionym marzeniu. Lecz po jakimś czasie nasze marzenie, nasz punkt docelowy znów będzie punktem wyjściowym, znów zamieni się w miejsce A. Ciepłe. bezpieczne, lecz trochę puste. Znów pojawi się nowy cel, nowe miejsce do którego trzeba iść. I wszystko zaczyna się od początku.......
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
fitnessmania
8 kwietnia 2017, 15:26Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka