Ufff nareszcie mogę odetchnąć z ulgą. Za mną sesja foto która kompletnie się nie udała. Robienie zdjęć było znośne ale wywoływanie ich, skanowanie, obrabianie... i końcowy efekt który był naprawdę marny... To mnie przerosło. Do tego zmęczenie pracą i zarwanymi nocami. Bleh.
W każdym razie zrobiłam co miałam zrobić i oddałam zdjęcia. Podoba mi się tylko jedno. Totalna załamka. Aczkolwiek.... nauczyłam się żeby więcej nie realizować cudzych pomysłów. Tyyylko swoje, które czuję od początku do końca, w których wiem o co mi chodzi i jaki efekt chcę uzyskać. Taka mała lekcja na przyszłość. :)
A już w weekend spełni się jedno z moich wielkich marzeń. :)))
Wydawało mi się, że już nigdy mi się to nie uda i było naprawdę nierzeczywiste. A jednak... Nigdy nie przestawajmy marzyć. :)))
Opowiem jak się spełni, bo nie chcę zapeszać!