Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jedzenioholizm, Obżarstwo - Jedzenie mną rządzi !


Dobry wieczór. Poruszę dziś niezmiernie ważny temat, z którym borykam się na codzień. Jedzenie to jeden z najsilniejszych nałogów jakie zna świat. Dlaczego ? a dlatego, że mamy z nim do czynienia codziennie i ile razy obiecujemy sobie po opróżnieniu lodówki "od jutra nie jem nic" tym bardziej chcę nam się jeść. Jak wiadomo "zakazany owoc" kusi najbardziej. Często zastanawiałam się jak to jest, gdy ktoś mówi i pisze "ja chcę wyglądać jak ... tutaj sobie wstawcie same swój ideał piękna do, którego dążycie" a tak naprawdę waga ani drgnie, albo "o zgrozo" idzie w górę z szybkością światła.

Jedzenie to bardzo dobry pocieszacz... na krótką chwilę. 

Co zrobić, gdy namawiania koleżanek, Was zmagających się z dodatkowymi kilogramami, Ewy Chodakowskiej, Mel B, czy innych znanych bardziej lub mniej osobistości powoduje jedynie frustrację spowodowaną porażkami.

Ze złą kondycją skóry, włosów, i paznokci walczy się również od wewnątrz, a co z uzależnieniem od jedzenia, czy kiedyś będzie traktowane na równi z uzależnieniem od alkoholu, papierosów etc? Dlaczego tak ciężko jest "ruszyć z takim tematem"? 

Ktoś powie zbyt słaba silna wola, determinacja, i lenistwo, a co jeśli tak nie jest i po wielu próbach, specyfikach, dietach, ćwiczeniach ciągle jest tak samo?

Jeśli znacie jakieś sposoby jak można np utrzymać tą motywację do ćwiczenia na dłużej, albo znacie jakieś grupy wsparcia, które nie rozdziela czas podzielcie się tym ze mną 

Pozdrawiam

  • AmyMarch

    AmyMarch

    5 października 2014, 03:37

    Ja po pierwsze zgodzę się z koleżanką "z dołu" - wrogie nastawienie do siebie i do jedzenia oznacza dla mnie przegraną na miejscu. Działo się u mnie podobnie jak u Ciebie dopóki nie zrozumiałam, że "sama ze sobą muszę współpracować". I myśleć pozytywnie. Dwa, obżarstwo to zazwyczaj brak kontroli i poszukiwanie chwilowego uspokojenia, tak akurat było u mnie. Gdybym miała Ci coś poradzić, to praca nad determinacją, determinacją i jeszcze raz determinacją. Inaczej się nie da, bo to my musimy najbardziej chcieć zmienić stan rzeczy, i nigdy nie jest to łatwe. Jakbyś miała ochotę pogadać albo podpytać, jak u mnie wyglądało "obżeranie" i jak się z tym w końcu uporałam to możesz pisać do mnie :) pozdrawiam serdecznie

  • brugmansja

    brugmansja

    5 października 2014, 03:10

    Zauważam, że ze wszystkich wpisów do pamiętnika wyziera jakaś głęboka niechęć do samej siebie. Z własnych doświadczeń oraz z wyczytanych w mądrych artykułach informacji wiem, że człowiek powinien współpracować z samym sobą, jak z przyjacielem a nie jak z wrogiem. Wtedy sam siebie wspiera i motywuje do działania. Z tą własną wolą to podobno też nie jest tak prosto. Wiele niezależnych od nas zjawisk determinuje nasze postępowanie. Traktowanie jedzenia jako czegoś wyłącznie złego nie przyniesie pożądanych efektów. Przecież jedzenie jest także ważnym, przyjemnym doznaniem zmysłowym. Zaprzeczanie temu jest "zawracaniem kijem Wisły". Trzeba tylko odróżnić odżywianie się, które przecież jest niezbędne do podtrzymania życia (można to robić w sposób również przyjemny - dlaczego nie?) od obżarstwa. Ja często czerpię siłę z bardzo fajnego blogu Małgorzaty Smoczyńskiej, która zawodowo zajmuje rozwojem osobistym ludzi i bardzo skutecznie podpowiada, jak żyć, aby osiągać własne cele. A w końcu, zrzucenie nadwagi, zmiana nawyków żywieniowych to jeden z ważniejszych celów, do którego wszystkie tutaj dążymy (z wyjątkiem tych, którym się udało, ale one z kolei muszą utrzymać swoją wagę i wszystkie zmiany w życiu, które były zmuszone wprowadzić - to dopiero wyzwanie!). A więc do dzieła i zachęcam do lektury bloga. Pozdrawiam

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.