Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Stalo sie, rozwiodlam sie z apetytem.


(Okej, zanim przeczytasz i zaczniesz hejt, jem teraz pewnie okolo 1600kcal dziennie.)

Nie wiem czy to dobry, czy zly znak, ale cos w tym moim mozgu kliknelo i przestalam sie obzerac. Probujac sie odchudzac w ostatnich latach albo patrzylam na porcje, albo na kalorie. Moje cialo na to odpowiadalo nieposkromionym apetytem. Wiem, ze jest jakas tam science z tym zwiazana, ze nasz prehistoryczny mozg mysli, ze nie ma dosc jedzenia, wiec trzeba wchlonac wszystko co stanie nam na drodze...

...Ale w takim razie jak wytlumaczyc to, ze kiedy w zeszlym tygodniu zmienilam myslenie na "bede po prostu jesc jak najmniej jak potrafie" to jestem w stanie sie kontrolowac. Nie "bede jesc 1400 kcal" albo "bede jesc 4 posilki dziennie", nie. Postaram sie dzisiaj zjesc jak najmniej jak potrafie. 

Czy tak dzialala moja stara, zasuszona anoreksja z czasow kiedy mialam 16, 17 lat? Czy powinnam sie tym martwic, czy moze tak mysla normalni ludzie bez historii z ED? "Jesli chce byc zdrowa to powinnam jesc z moderacja"

Jestem w tym cala pogubiona. 

Spa za 50 dni. Z cala firma, 3 dni w bikini. Nie jestem gotowa zrezygnowac z kontroli, ktora teraz czuje.



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.