Niby już miało się wszystko się zmienić, a zmieniło się nie wiele. Ćwiczenia ok, plan nawet realizuję, ale diety nie trzymam i do tego nie mam wyrzutów sumienia. Chyba jednak potrzebuję konkretnego planu, reguł gry, bo co z tego, że nie jem obiadu żeby potem o 20:00 zjeść pizzę i w ten sposób sobie tłumaczyć, że wszystko jest ok? Dlatego DOSYĆ i od jutra zaczynam pierwszą fazę mojej sprawdzonej South Beach. Tam mam jasno powiedziane co mogę, a czego nie mogę jeść i nie muszę się przejmować ilością. Pierwsza faza akurat skończy w dniu moich urodzin. Poprzednim razem nie miałam kłopotów z dyscypliną, a i efekty dla mnie były zadowalające. Kilka motywacji na dobry początek:
Nie wiem czemu, ale samo wykonanie tego wpisu bardziej mnie zmotywowało.
Jest MOC!
Kirley
nevermindsc
5 lutego 2013, 21:38Powodzenia z dietą. Pierwsza motywacja - chciałabym taki brzuszek, a niestety mam jaki mam.
Camille1987
5 lutego 2013, 21:12Dziękuję za słowa pociechy, fajki rzuciłam głównie z powodu mamy, bo mnie zawsze o to prosiła i niestety muszę w końcu pogodzić się z faktem że jestem w grupie ryzyka ... Trzymam kciuki za Twoją dietę, dasz radę!
cometruedreams
5 lutego 2013, 21:01Ojej, bardzo dziękuję ^^
cometruedreams
5 lutego 2013, 20:35Ja tez zawsze potrzebuję dobrego planu ;d Uda się, powodzenia :)