Jak to było w jakiejś piosence: dzisiaj będzie dobry dzień......
Doszłam do wniosku że połowa skucesu to dobre nastawienie. Postanowiłam że przestanę użalać się nad sobą tylko zacznę działać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W dietach tak naprawdę nie ma nic strasznego, człowiek tylko niepotrzebnie się sam nakręca. Najgorszą rzeczą jaka może być to ciągłe myslenie o jedzeniu, o tym co bym zjadła a czego mi nie wolno. Trzeba przekonać samą siebie że to nie jest jakieś straszne wyrzeczenie, a jedynie stan przejściowy, który ma mi pomóc w osiągnięciu zamierzonego celu. gdy dojdę do swojego celu napewno spotka mnie nagroda i będę o wiele bardziej zadowolona z tego co osiągnęłam niż z kolejnego pochłoniętego talerza makaronu z sosem, który smakuje rewelacyjnie ale czuję się po nim i wyglądam jak balon. Więc "szable w dłoń" i czas zacząć tą moją "małą" walkę.