Jest mnie jakieś 2 kg mniej, ale ciągle daleko do paskowej wagi.
Zmieniłam sposób odżywiania. Stworzyłam indywidualny sposób odżywiania zmierzający w kierunku diety niskowęglowodanowej. Jeden dzień w tygodniu w ogóle bez węgli. Posiłki tylko 4 w równych odstępach czasu. Pieczywo w ograniczonych ilosciach tylko własne. Codziennie strączki.
Bywam głodna, ale bez wilczego apetytu. Za szybko czuję się zmęczona w ciągu dnia, ale to nie wysiłek fizyczny je powoduje. Miałam w rodzinie i cukrzycę, i choroby tarczycy. Obawiam się, że mogłam dostać obie przypadłości...
Pół godziny przed lub po posiłku wypijam wodę z łyżeczką octu jabłkowego - natychmiast brzuch maleje (za wyjątkiem dni bez węglowodanów). Chyba niedokwaśność mam.
Trochę odpoczęłam, bo śpię do 7h. Z przerwami, ale na ogół zasypiam po nich. Kondycja nie najlepsza.
Rozpoczynam nastpny etap: włączam dywanówki po pół godziny co drugi dzień. Uważam, że to będzie najłatwiejsze do realizacji. Chyba mam coś na bardzo starej kasecie i na początek musi wystarczyć.
roogirl
29 maja 2015, 01:26Ej gratulacje :) 2 kilo to ładny i zdrowy wynik :)
ita1987
17 maja 2015, 21:11Trzeba się cieszyć każdym spakiem.. :-) a zmartwienia zostawić na wzrost, który z pewnością nie nadejdzie, bo trzymam kciuki :-)
araksol
15 maja 2015, 13:59Ważne, że spada