Jak w tytule. Dopiero co zaczął się tydzień, a już mam go dosyć! Rano okazało się, że wczoraj, ktoś (albo Pią, albo mój ojciec) robił sok z buraka i pewnie użył za dużo siły i jakaś część sokowirówki pękła. Cudownie. Robot użyty kilka razy, wcale nie tani, a już jedna część zepsuta. Ciekawe jak teraz będę robiła soki. Ręcznie?
Na dodatek za oknem śnieg i zimny wiatr. Nienawidzę śniegu. Nienawidzę zimy. Znowu będę marzła niezależnie od tego ile warstw ubrań na siebie założę. Co roku tak jest.
To jeszcze nie wszystko. Na brzuchu mam siniaki. Już w ciąży mi się porobiły, ale myślałam, że po porodzie się wchłonie, a tu dupa. Wygląda to okropnie. Mam ochotę usiąść wyć w wniebogłosy i tupać nogami.
Myślicie, że to koniec? Otóż nie. Rano coś mnie zaswędziało przy ranie po CC, myślałam, że ostatni strupek po szewku chce odpaść więc chciałam go zdrapać. Okazało się, że to nie strupek, tylko szew. Nie wyciągnęli mi jednego szewka w szpitalu. Ja nieświadoma tego, pociągnęłam i urwałam. Krew mi zaczęła się lać, zdezynfekowałam, ale coś mi się wydaje, że coś mi jeszcze w środku zostało. Jutro na szczęście idę na kontrolę do gin, to powiem, żeby zobaczyła co i jak. Chyba, że dzisiaj będzie mnie coś tam bolało to pojadę na pogotowie.
No i jak tu nie zwariować?
Jedyne co mnie trzyma przy zdrowych zmysłach to mój Fifi.
Na dodatek za oknem śnieg i zimny wiatr. Nienawidzę śniegu. Nienawidzę zimy. Znowu będę marzła niezależnie od tego ile warstw ubrań na siebie założę. Co roku tak jest.
To jeszcze nie wszystko. Na brzuchu mam siniaki. Już w ciąży mi się porobiły, ale myślałam, że po porodzie się wchłonie, a tu dupa. Wygląda to okropnie. Mam ochotę usiąść wyć w wniebogłosy i tupać nogami.
Myślicie, że to koniec? Otóż nie. Rano coś mnie zaswędziało przy ranie po CC, myślałam, że ostatni strupek po szewku chce odpaść więc chciałam go zdrapać. Okazało się, że to nie strupek, tylko szew. Nie wyciągnęli mi jednego szewka w szpitalu. Ja nieświadoma tego, pociągnęłam i urwałam. Krew mi zaczęła się lać, zdezynfekowałam, ale coś mi się wydaje, że coś mi jeszcze w środku zostało. Jutro na szczęście idę na kontrolę do gin, to powiem, żeby zobaczyła co i jak. Chyba, że dzisiaj będzie mnie coś tam bolało to pojadę na pogotowie.
No i jak tu nie zwariować?
Jedyne co mnie trzyma przy zdrowych zmysłach to mój Fifi.
kokoszanelka
25 listopada 2013, 18:09kochana nie stresuj sie tak,nie warto...a przynajmniej nie takimi drobnostkami:)buzka
Marley88
25 listopada 2013, 16:48To faktycznie wszystko się złożyło na nie. Ale będzie lepiej :) Trzeba myśleć pozytywnie, mimo wszystko :*
monissia
25 listopada 2013, 13:49uhhhh ciezki dzien i toooooo bardzo! nie dziwie sie ze sie cala "trzesiesz" z nerwow! jutro bedzie lepiej zobaczysz! :)
mikolino
25 listopada 2013, 13:30no to faktycznie niewesolo u Ciebie...
ilovecooking
25 listopada 2013, 13:13Biedula, ale Ci się zebrało wszystko na raz! z tą raną po CC nie ma żartów, dobrze, że jutro idziesz do gin..a w razie "w" tak jak piszesz uderzaj na pogotowie. Trzymaj się!