Wczoraj nie obżarłam się, pomimo, że byliśmy na dwóch kolacjach wigilijnych (najpierw u moich rodziców, później u rodziców Pią) dałam radę. Oczywiście moja mama wie, że staram się zrzucić zbędne kilogramy, dlatego wszystko co się dało było pieczone, bez dodatku tłuszczu, placki miały mniej cukru niż powinny. U teściowej wszystko na "bogato" na szczęście nikt we mnie nic nie wmuszał, przyjęli do wiadomości, że jestem najedzona. Wypiłam u nich kawkę i 1/4 lampki wina.
Atmosfera u mnie w domu rodzinnym byłam taka sobie. Tata po powrocie ze szpitala stał się taki, jak nie tata. Wszystkiego się czepia, cały czas mu coś nie pasuje, wszystko komentuje w niegrzeczny sposób. No cóż lata robią swoje, a mój tato nie należy do najmłodszych. Mimo to nie było najgorzej.
Do teściów zjechały się wszystkie siostry Pią razem z dziećmi, więc było głośno i zabawnie. Miło było, ale ja jednak wolę być w domku u swoich rodziców (pomimo zachowania taty). Czuję się swobodniej. Na dodatek przebywając z rodziną Pią cały czas słyszę jedno pytanie: Kiedy w końcu będziecie mieć dziecko?! To pytanie działa na mnie jak płachta na byka. Po pierwsze mam dość tłumaczenia, że to tylko nie zależy ode mnie (Pią ma też w tej kwestii coś do powiedzenia, a na ten czas nie chce mieć potomka), poza tym mieszkamy w domu studenckim, mamy jeden pokój i wspólną kuchnię i łazienkę. Moja wyobraźnia nie jest, aż tak bujna i nie potrafię wyobrazić sobie nas w takich warunkach z dzidziusiem. Niestety Oni tego nie rozumieją. Nie rozumieją też tego, że ja studiuję już drugi kierunek, pracuję i mam plany zawodowe na przyszłość. Wszystkie siostry Pią (ma ich 3) siedzą w domu, wychowują prawie dorosłe dzieci i myślą, że tak wygląda model rodziny i tak być powinno wszędzie. Niestety, ja mam inne plany i zamierzam się spełnić zawodowo. Jak będę miała dziecko też będę sobie radzić. Poza tym nie wyobrażam sobie, być tylko na utrzymaniu Pią, nawet w momencie jakby zarabiał miliony (a nie zarabia niestety).
Na zakończenie pochwalę, że od Gwiazdora - męża dostałam przepiękny srebrny łańcuszek, srebrne kolczyki no i oczywiście, tradycyjnie kalendarz. Od Gwiazdora rodziców - dostałam bluzkę, sukienkę i sweterek (moja mami uwielbia mi kupować ciuchy) oraz majteczki i leginsy.
Dziś przyjeżdża do nas mój prawie dwuletni chrześniak. Dla Niego Gwiazdor też zostawił u nas pełno prezentów.
Ps. Wagi na pasku nie zmieniam, chociaż waga pokazała trochę mniejszą. Przede mną jeszcze dwa dni świąt i nie wiadomo, co to będzie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
koralina1987
25 grudnia 2011, 19:16szkoda...mam wrazenie ze bede unikac swiat aby potem nie przezywac takiego zawodu...trzymaj sie!
Julcia0050
25 grudnia 2011, 11:54Silna wola w święta??? Kochana, jesteś dla mnie Mistrzynią, poważnie. Ja tłumaczę się tym, że to jedyny czas w roku itd. Jak wrócę 30-go do Poznania to ostro wyhamuję, a tu w domu rodzinnym sama wiesz jak jest, wszystkiego pełno ;PP i bądź tu człowieku silny...!! ;/ dlatego wyrazy uznania dla Ciebie, oby tak dalej! :*