Powróciłam po obżarstwie listopadowo-grudniowo-styczniowym.
W styczniu nawet przez tydzien udalo mi sie trzymac diete i cwiczyc, ale potem jak juz poszla pizza, ciasto i popłynełam w słodycze i fastfoody ... :(
To jest zasadniczy problem z mojej pracy, że jak pracuje spora grupa osób to co chwila ktoś ma a to urodziny, a to imieniny i przynosi coś słodkiego.
Dziś udało mi się odmówić!!!! :))
Od 3 dni jestem na diecie, tj. od 27.01.2014.
Jem zdrowo i staram się ćwiczyć.
Od ponad miesiąca (z jedną tygodniową przerwą, gdy ładnie ćwiczyłam) nie mogłam się zmusić do ćwiczeń. Na szczęście wczoraj w końcu mi się udało wziąć w garść i ćwiczyłam godzinę z E.Ch. :)
Dziś 4 dzień diety i na razie jest ok.
Na śniadanie zjadłam 3 kanapki z szynką i mozzarellą.
Kupiłam sobie kilogram jabłek i będę podgryzać zamiast niezdrowych przekąsek.
Na obiad ugotowałam spaghetti z brokułami, pesto i szynką.
Na kolację planuję sałatkę z rukoli, gruszki i sera pleśniowego z balsamico (pychota).
Mam nadzieję, że uda mi się też pojeździć choć 40 min na rowerze i może godzinkę poćwiczyć.
Myślę że zważę się dopiero za jakieś 2 tygodnie, żeby nie nie frustrować, że nie ma efektu po tygodniu albo jest za mały.
WRACAM DO GRY bo mimo strasznego mrozu za oknem wiosna już niedługo przybędzie i trzeba jakoś wyglądać!!!