Przybyło mi przez tydzień 0.80 kg (a więc jednak to był jakiś kaprys mojego ciała albo wagi tydzień temu - chyba że to jakiś spisek kalorii). Są też jednak i dobre wieści - ubyło mi w talii kolejne 2 cm. Więc raczej się cieszę, niż rozpaczam, chociaż chciałoby się zobaczyć także na wadze niższe cyfry...
W poniedziałek jadę do Polski. Niby radość, ale też strach, że przytyję. Zapowiedziałam mamie, że jestem na diecie i że razem będziemy ustalać menu, ale ja na wyjazdach lubię jeść na przykład słodycze. Zwłaszcza że w Polsce są na przykład takie korzenne, z cynamonem i imbirem... Zazwyczaj nie kusi mnie tutaj w życiu codziennym do słodyczy - ale w Polsce... Wejdziesz do sklepu, a tam za gablotą pyszne ciasta...
melvitka
4 września 2015, 23:30W Polsce za gablotą mają też mnóstwo sałatek, owoców, soków pomidorowych, marchewkowych i zup krem z warzyw. Zależy na co chce sie patrzeć ;)
Katad
6 września 2015, 00:13nie na wiosce gdzie mieszkam.. tam królują ciasta:)
aluna235
4 września 2015, 21:46Ale te wagi z nami pogrywają ;) Dobrze, że centymetr jest wiarygodny. Serdeczności
mikelka
4 września 2015, 20:20haha wiem o czym mowisz ja u siebie tez sie trzymam w Pl nie moge ...swieze pieczywko ,ciacha ,kabanosy i inne przysamki ...jesli nawet sie zapomnisz ...po powrocie zgubisz ..damy rady z tymi kg :) milego wieczorku ,dzieki za przyjecie .
Katad
6 września 2015, 00:16No to będziemy razem zrzucać - trzeba się dopingować :)
Anula32
4 września 2015, 15:55Nie jesteś sama, ja też na plusie.