Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dalsze potyczki pani urzędniczki :-)


Poczytaliśmy sobie ustawę o ruchu drogowym i wynika z odpowiednich do sprawy artykułów, że pani urzędnik wydała swoją decyzję bezpodstawnie. Tylko że w urzędzie nie wystarczy wywalić głupiego papierka do kosza. Trzeba pisać podanie o anulowanie.... To napisaliśmy. Pani urzędnik ma 7 dni. A potem, jak będzie się upierać przy swoim, to obudzi się we mnie krew przodków, z Bartoszem Głowackim na czele i postawię kosę na sztorc, co mi w garażu na ścianie wisi... I pójdę.
A samochód stoi... Małżonek zaczyna się bawić nową zabawką. Kupuje filtry, klucze, oleje...Nawet się niemieckiego zaczął uczyć, żeby doczytać, co w książce serwisowej jakiś niemiecki serwisant popisał :-) Taki z niego ambitny gość. Szkoda tylko, że nie wygadany i daje sobą pomiatać w urzędach...
Ale jakby taki ideał z niego był, toby takiej wygadanej Kaśki wcale nie potrzebował i starą panną by została :-D Byłaby sobie zasuszoną nauczycielką, zwariowaną polonistką, co to boso po łące o poranku, bo tak romantycznie i literacko ;-)

Uniknąwszy tym zbiegiem okoliczności (albo to przeznaczenie ?) losu starej panny, zatapiam się codziennie w stosy brudnych garów,  stosy czystych garów, góry brudnych ciuchów, góry czystych ciuchów i takie tam codzienności. Ale za to w szkole gadam jak równy z równym i nie daję się zapędzić w kozi róg żadnej pani wychowawczyni. I nikt mi nie wmówi, że moje dziecko nie jest zdolne, bo ja zaraz na to, że metody niewłaściwie dobrane i rozmowa nie merytoryczna :-D Jeszcze dodam coś o kompetencjach i... da się jednak :-)
Strach się bać, jaka się groźna w tej szkole zrobiłam. Ostatnio jedna pani nauczycielka to z kartką się na rozmowę ze mną wybrała. Musiała sobie spisać argumenty, żeby się nie pogubić w wywodzie na temat mojego niesfornego syna. Usłyszała ode mnie, że rozumiem ją doskonale i że ja też lubię wyzwania, i że wierzę, że i tym razem sobie świetnie poradzi :-D
Chyba była zawiedziona moją reakcją... Posmutniała jakoś.....

Ale nic to! Za cztery dni wakacje!!!! O rety, będzie się działo......

P.S. Cieszę się, że Wam też mój synek się podoba :-D Drżyjcie matki małoletnich córek!!!!!
  • aneczka102

    aneczka102

    23 czerwca 2010, 07:51

    Dobrze, że tak wierzysz w swoje dzieci. Nie dasz ich zniszczyć niekompetentnym nauczycielom!! Tylko pamiętaj, że zdarzają się też tacy, którzy znają się na rzeczy i tych warto wysłuchać!!

  • TygrysekTygryskowy

    TygrysekTygryskowy

    21 czerwca 2010, 23:20

    hehehe ;)

  • Epestka

    Epestka

    21 czerwca 2010, 20:16

    "A pani syn znowu nie uważał na lekcji" " A pani uczeń znowu nie wyniósl śmieci!" To prawda, że od nauczyciela zależy wiele, ale to rodzice są najważniejsi. I jeśli mają prawa to mają też obowiążki. A często niestety są gotowi zaplacić, byle nie musieć się swoim cudnym dzieckiem zajmować. Dlaczego?

  • Dareroz

    Dareroz

    21 czerwca 2010, 16:07

    no to rzeczywiście nauczyciel nie dostosowuje się- myślałam, że to tradycyjna, mieszana grupa kilkunastoosobowa, ale skoro jest sam jeden i pięć dziewczynek, to moga byc kłopoty ;p Opierdzielanie nauczyciela nic nie da, staniecie się tylko wrogami- chyba lepiej wyciągnąć rękę i powiedzieć jasno, co się nie podoba, co się podoba, jak pracować- skoro w domu dajesz radę, to podpowiedz tej nauczycielce jak to robisz ;) jeśli nauczyciel jest mądry, to wysłucha i spróbuje, a jak nie, to... nie ;p Dla dobra wszystkich nie rób z nauczycielki wroga :) ponoc nauczyciele to też ludzie ;p ;p ;p

  • Dareroz

    Dareroz

    21 czerwca 2010, 13:32

    dobrze, że nie masz syna u mnie, bo bym i ja posmutniała. To, co najgorsze w pracy nauczyciela, to serio- rodzice! A najbardziej nie lubię rodziców zapatrzonych w swoje dzieci, którzy nie dostrzegają żadnych wad- to jest całkowicie niezdrowe i dla rodzica, i dla dziecka, i niestety- dla nauczyciela też ;p Co do niedobrania metod- zatrudnij prywatna nauczycielkę, jeśli chcesz indywidualizacji metod. Nie wiem, czy pracowałaś w zawodzie i jak sobie radziłaś z tym, żeby do każdego dziecka trafić? Nie mówię, że nie można, ale bez wsparcia rodziców nauczycielowi jest znacznie trudniej... To tak z drugiej strony barykady... Powodzenia z dietą ;p

  • Rozumiee

    Rozumiee

    21 czerwca 2010, 12:44

    Widzę, że jesteś bardzo... hmm "wyszczekana" , ale to dobrze, trzeba walczyc o swoje! A Franek słodki :) pozdrawiam!

  • doraw

    doraw

    21 czerwca 2010, 12:40

    drżyjcie! synek uroczy!!! pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.