Ale dziś się zdenerwowałam. Wchodzę jak co tydzień na wagę, a tu bez zmian. Żadnego, nawet minimalnego spadku wagi. .No co jest, kurczę.?Tak bardzo pilnowałam diety (z dietetycznych "grzeszków" był tylko kawałek szarlotki). Poza tym wszystko "grzecznie, bez podjadania. No i oczywiście ćwiczyłam - w ostatnim tygodniu jakoś 5 razy.Nie wiem, czemu nie ma żadnych efektów. Albo mój organizm "uparł się" by więcej nie chudnąć (kiedyś naprawdę dużo ważyłam, schudłam jakieś 15 kg). Może za mało piję i z odwodnienia mam zgromadzoną wodę (mam z tym nawadnianiem się duże problemy,często jest tak,że przez cały dzień wypiję może z 4 szklanki,zazwyczaj wody i więcej nie daję rady). A może to po prostu chwilowy zastój wagi, jak to bywa w odchudzaniu. Czwarty (ostatni) przypuszczalny powód to może to, że mój organizm już się przyzwyczaił do określonych ćwiczeń i może już nie spala tyle kalorii co na początku. Naprawdę nie mam już innych pomysłów, skąd to się bierze.
Dziś trochę więcej wypiłam wody,jakoś nie mogę się przyzwyczaić, zaraz mnie boli brzuch.W ramach ćwiczeń wydłużyłam przejażdżkę rowerem, jutro może pójdę pobiegać. Jakoś nie mogę natomiast przekonać się do ćwiczeń gimnastycznych - mam wrażenie, że zawsze robię je byle jak, szybko, niedokładnie. Dietetycznie dziś też w miarę ok. Na obiadek zrobiłam dziś pierwszy raz knedle ze śliwkami. Pycha! Wszystkim w domu bardzo smakowały. Ja zjadłam je z jogurtem i cynamonem. Uwielbiam cynamon, do prawie wszystkiego go dodaję. No i uwielbiam potrawy na słodko. Ale też stale mam apetyt na pikantne i kwaśne. Uwielbiam te wszystkie ostre przyprawy: czosnek, pieprz, musztardę,keczup, chrzan itp. Niedawno zajadałam się śledzikiem w occie z musztardą. No i lubię też z musztardą jeść kiszone ogórki, do jajek oczywiście chrzan. To niektóre z moich "szalonych" połączeń żywieniowych. Rodzice ostrzegają mnie,że rozwalę sobie żołądek, ale co zrobić jak tak to uwielbiam. Nie przełknę natomiast niczego słonego. Strasznie jestem wyczulona na słony smak, nie przepadam za paluszkami, czy precelkami. Jak coś gotuję, to naprawdę dodaję minimalne ilości soli (najchętniej w ogóle nie dodawałabym, ale rodzina protestuje).
W kwestii prawa jazdy podjęłam decyzję. Podchodzę kolejny raz. Tych moich podejść było dość sporo, ale co: teraz mam się poddać, odpuścić? Zwłaszcza, że lubię jeździć, jazda samochodem to dla mnie przyjemność. Co stres potrafi zrobić z człowiekiem. Na jazdach wszystko pięknie, ładnie mi wychodzi, na egzaminie jest dobrze do jakiegokolwiek błędu, choćby najdrobniejszego. Jestem wtedy zdekoncentrowana i z pomyślnego wyniku nici. Na szczęście termin tego egzaminu mam bardzo bliski, mam nadzieję, że w końcu zdam. Profilaktycznie łykam do kilku dni magnez z witaminą b6,kupię sobie chyba jeszcze meliskę. No i staram się za dużo nie myśleć o egzaminie,co będzie, by nie "nakręcać się". Oby wszystko w końcu poszło dobrze.
Pozdrawiam was wszystkich
Julia551
7 września 2013, 20:15Jak miałam zastój to zawsze robiłam dzień wolny od diety a potem znowu dieta i waga spadała:)Nie załamuj się!:)
kasia8921
6 września 2013, 22:01No mam nadzieję, że to tylko przestój w wadze,przetrwamy to.:-) Dzięki za gratulacje dotyczące schudnięcie. Po prostu wzięłam się w garść i schudłam. Ciężko było na początku, ale zdecydowanie warto trochę się pomęczyć, by coś osiągnąć.. Niebieski_Wafelek zazdroszczę Ci tego braku apetytu na słodkie. Mi bez tego ciężko się żyje.:-) A co do egzaminu na prawko nie chcę rezygnować, choć trochę mi wstyd, że tyle miałam podejść. Oby to następne okazało się szczęśliwe.:-)
Niebieski_Wafelek
6 września 2013, 20:28U mnie też przestój wagi, nie jest to miłe ale normalne, musimy to przetrwać :) Gratuluję aż tak dużego schudnięcia! Ja uwielbiam właśnie słone potrawy, a słodkie mogłyby dla mnie nie istnieć :P Dobrze, że nie odpuszczasz w sprawie prawka, ja też za każdym kolejnym podejściem się zniechęcałam ale najgorsze to odpuścić! Nawet jakbyś miała zdawać 20 razy to w końcu zdasz - inaczej będziesz żałować za jakiś czas!
zoskazocha
6 września 2013, 20:26Co do prawa jazdy to się nie poddawaj.. idż za ciosem ja zrezygnowalam po 5 egzaminech oblanych a teraz załuje i niestety musze zadwać na nowo testy i wykupić kilka godzin.... też mam własnie problemy z nerwami... ale trzeba jakoś dać rade i sie nie załamywać i opanowac nerwy choć też nie doszłam jeszcze do tego jak to zrobić... pozdrawiam