W zeszłym tygodniu choróbsko rozłożyło najpierw narzeczonego a później mnie :( a że już wcześniej kiepsko szło to zeszły tydzień był kompletną klapą... od wtorku wzięła mnie gorączka i praktycznie cały tydzień przeleżałam w łóżku... rozleniwiłam się i postanowiłam wrócić do formy. Co prawda głowa mnie jeszcze boli ale w planie treningowym mam teraz troszkę lżejsze treningi więc dzisiaj była niecała godzinka ale trening zaliczony i postaram się wrócić do prawie codziennych treningów :) no i w końcu opanować jakoś jedzenie... bo robiłam porządek w szafie i spodnie, w których jeszcze rok temu chodziłam nawet na tyłek mi nie weszły ;/ nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak przytyłam ;/ mama i chłopak mi delikatnie sugerowali że figura mi się nie zmieniła ale naprawdę nie sądziłam, że aż tak... na wadze niby tylko (albo aż 4 kg) w ciągu roku ale jeśli chodzi o ubrania to byłam w szoku! także czas się wziąć!
A z innych tematów jutro czesanie ślubne, mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze bo miałam straszny problem ze znalezieniem fryzjera (choć i tak nie dojedzie w dniu ślubu tylko ja do niej)