Dziś krótko i zwięźle :D Killer po śniadaniu, mieszkanko wyczyszczone na błysk, potem spacer z psem godzinny, a na końcu uwieńczenie remontu złożeniem nowego łóżka :D Mam nadzieję, że spaliłam zbędne kalorie. Boże, żre ostatnio (bo konsumpcją tego nazwać nie można) jak najęta. I to nie to , że jestem głodna, po prostu mam ochotę
Eh, ale staram się w takich chwilach łapać owoce lub orzechy :) więc myślę , że tragedii chyba nie ma aż takiej :) Dziś zjadłam:
śniadanie: dwie parówki z chlebem słonecznikowym domowej roboty
obiad: 7 pierogów z soczewicą (mniam )
kolacja: nic, ale w ciągu dnia była nektarynka, śliwki (dokładnie 2) , jabłko i trochę winogron. No i moje ukochane orzeszki ziemne , ale oczywiście w łupince do łuskania :)
pistacjowata
8 września 2012, 16:59tez kocham orzeszki, niestety...wersja w lupinkach to chyba i tak najzdrowsza :)