Dawno mnie nie było. Z wagą było różnie przez ten czas, raz w górę raz w dół. Ale nigdy nie przekroczyłam wagi startowej. Myślę, że teraz wracam na odpowiednią drogę. Wkurza mnie Vtracker bo nie podaje moich danych i nie wiem co z tym zrobić.
Co do diety to może ona była dobra, ale nikt nie zaopiekował się moją zrytą banią, która nie rozumiała i do tej pory nie rozumie, że czasem jedzenie większej ilości nie jest takie złe. Tym czasem ja po prostu, każdego dnia diety czułam się niesamowicie winna i te poczucie winny tak bardzo mi dokuczało, że zaczęłam kombinować z dietą, więc tego zjadłam mniej to tamtego. I skończyło się na tym, że jak mój abonament się skończył to olałam jego przedłużenie.
Nie wiem czy w Polsce jest znana firma Weight Watchers - dla mnie rewelacja. Podajesz swoje wymiary i wagę. Dostajesz odpowiednia ilość punktów i albo jesz ich produkty, które można kupić w każdym sklepie, albo sama gotujesz, ale każde danie tworzysz na swoim profilu i wtedy wyliczają Ci ile Twoje danie ma punktów. I co oczywiście zrobiłam JA ??
A no nie zjadałam wszystkim punktów bo oczywiście MOIM szanownym zdaniem, było ich za dużo!!!! I co się okazało? Po tygodniu Karola poszła 1.30kg w górę. ha ha ha
Czyli w mojej sytuacji, jeśli nie zaliczę jakiegoś terapeuty to mogę zapomnieć o dietach, w których się jada :-)
Trochę żałuje bo zapłaciłam za 3 miesiące z góry i wiem, że Weight Watchers to świetna zmiana życia, ale jak już pisałam nie z moja zrytą bania:(
Ponieważ nie wiedziałam co z sobą zrobić, złapałam się ostatniej deski ratunku. Diety w której się mało je, przynajmniej przez 3 miesiące. Zapisałam się, dostałam swoje pudło owsianek, zup i koktajli do tego piję 3 litry wody i jestem GŁODNA !!!! Ale to uczucie sprawia mi ogromną radość, te noce nie wyspane, bo burczenie i ssanie w brzuchu nie daje za wygraną sprawiają mi przyjemność. Wiem, wariatka ze mnie. Ale przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia. Znajoma schudła 30 kg w 6 miesięcy. Mi nie zależy na szybkości, niestety do Polski nie pojadę, bo synek urodził się w UK i nie ma PESEL-u, więc przy najlepszych wiatrach paszport odbiorę w połowie sierpnia a ja w połowie sierpnia miałam wracać do UK. Tak więc wakacje spędzę z moimi chłopakami nad morzem tu na miejscu. Może i lepiej, bo bycie z dala od polskiej kuchni i jej dobroci, może się okazać zbawienne dla mego ciała, mej duszy i zrytej bani!!!!
Ściskam wszystkie i pozdrawiam,
Karola xx
Koko.Loko
21 maja 2014, 19:37Jak się za mało je, to potem organizm szaleje. A 30 kg w 6 miesięcy da się zrobić i bez "magicznych" koktajli - jestem tego żywym przykładem :) Trzymaj się!
Karolina_uk
21 maja 2014, 21:37Wiem, że świetnie sobie poradziłaś, ale każdy człowiek jest inny. Różnie pracujemy, różnie rzeczy lubimy itp. I uwierz mi to nie są magiczne koktajle. A moja koleżanka 20 lat walczyła z nadwagą i nic nie przynosiło rezultatów więc czemu nie miałaby spróbować takiego sposobu ? Pozdrawiam
paniania1956
21 maja 2014, 12:38Paszport to Ty wyrob synkowi angielski bez peselu:)
Karolina_uk
21 maja 2014, 12:56Niestety nie mogę. Gdybym przenosiła ciąże o 2 miesiące ( ha ha ha) dostałby angielski paszport bez problemów. Zabrakło mi 2 miesięcy do 5 lat bycia w UK.