Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trudne początki...


Muszę się wyżalić... Stało się coś czego się obawiałam... Powiedziałam w domu, że przechodzę na dietę i że oczekuję wsparcia i zrozumienia ze strony domowników i co usłyszałam?! Tylko śmiech i teksty typu "który raz my to słyszymy", "nie wygłupiaj się, bo i tak nie dasz rady", "skończy się jak zwykle"... Motywujące prawda? Cholera jasna!!! To się nazywa mieć oparcie w rodzinie... Ale wiecie co? Słowo się rzekło, więc wycofać się nie mogę i nie wycofam się! Będę robić wszystko co w mojej mocy, żeby im udowodnić, że się mylą! Tylko co będzie, jeżeli faktycznie mają rację? Jeżeli nie podołam? Ryczeć mi się chce, jestem zła i nie wiem co mam myśleć... Jeszcze dobrze nie zaczęłam, a tu już rzucają mi kłody pod nogi. Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, ale nie spodziewałam się, że tak szybko...
  • Eyrene

    Eyrene

    20 marca 2013, 08:19

    U mnie jest podobnie, tyle, że nie powiedzą mi tego tak dobitnie. Teraz powiedziałam sobie, że pokaże wszystkim, że potrafię. Żebym mogła widzieć tą zazdrość w ich oczach :D. Dasz radę !! :)

  • Venussss

    Venussss

    19 marca 2013, 23:10

    Z domownikami niestety tak bywamogli by przynajmniej nie przeszkadzać i nie zniechęcać jak już nie pomagają. Ale się nie przejmuj działaj według planu, a jak zobaczą pierwsze efekty to wtedy ty się bedziesz śmiala :)

  • justabiegaczka

    justabiegaczka

    19 marca 2013, 21:46

    Zepnij pośladki i pokaż im że się mylą. Ja w Ciebie wierzę, nie poddawaj się, dasz radę, musisz tylko bardzo chcieć. A jak już osiągniesz swój cel to szczęki im do ziemi poopadają, 3maj się i 3mam kciuki , pamiętaj że walczymy razem :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.