Po pierwsze - mialam zalozenie cwiczyc codziennie - i gowno bylam tylko w poniedzialek na silowni a wszystko przez ten pieprzony wrzod.
Po drugie - dzisiaj kolejne zaliczenie w szkole a ja nie przygotowalam sie tak jak chcialam nie ze gowno umiem, ale to nie to co planowalam zrobic. Dalej nie mam jak siedziec wiec szczerze powiedziawszy nie wiem w jaki sposob dzisiaj przesiedze 3h w szkole - chyba na stojaco bede pisac.
Po trzecie - do tego wszystkiego wczoraj skonczylam pisanie raportu o 3 w nocy, zamknelam na chwile oczy kiedy w moim lozku pojawilo sie moje dziecko z okropnym bolem rak i goraczka 39 stopni. Teraz siedze i ogladam Nickelodeon, czekam na telefon od lekarza i probuje wytlumaczyc mojemu dziecku ze musze go zostawic samego z TV bo nauka czeka. KOSZMAR.
Diete trzymam pieknie - kilogramy leca, ale nie cwicze i tym jestem zalamana.
Na sniadanie zjadlam 2 pelnoziarniste z makrela w pomidorach, a do tego wypilam kawke z mlekiem. Planow jedzeniowych na reszte dnia nie mam zupelnie.
Odezwe sie wieczorkiem. Narazie chudzielce.
incitemetochorus
28 lutego 2013, 12:23:) trzymaj diete, bądź szczęśliwa, a reszta sama się poukłada, głowa do góry! powodzenia:)