Rozpoczęłam dzisiaj pierwszy etap powrotu na zdrową dietę oraz rozprawienia się z moim nadszóstkowym nadbagażem. Moja poranna waga po wczorajszym wieczornym dojedzeniu ciasta poakazła 64kg...wierzę, że to nadmiar zatrzymanej wody, czuję się bardziej spuchnięta niż utyta. Zatem dzień rozpoczęłam od szklanki ciepłej wody z sokiem z cytryny a na śniadanko koktajl : banan, kiwi, dużą garść szpinaku, dwa liście rzymskiej sałaty, woda. Pół banana zjadłam przed kokatjlem. Jestem syta i czekam momentu żeby zaś poczuć się lekko. Dzisiejszy wieczór spędzam sama w domu...jakoś tak smutno po rodzinnym gwarze. Ale Mężuś jutro już wróci. Aby usprawnić powrót do dopbrego samopoczucia dzisiaj wieczorem zaplanowany trening, będzie skalpel lub Mel B. W sobotę rano chcę zameldować spadek wagi
Tymczasem wrzucam moje dzisiejsze pomiary porównane z tymi z przed zeszłorocznych świąt...no wesoło nie jest ale czuję się również zmotywowana
Miłego dzionka życzę i zmykam popracować