Dzień 67
No niestety ból lędźwi, bioder i odcinka piersiowego nie puszcza...wstrzymałam narazie bieganie...ale robię delikatnie skaplel i ćwiczenia na wzmocnienie i rozluźnienie mięśni grzbietowych...waga bez zmian ale najważniejsze że trzyma się. Jutro synuś ma urodziny, robię torta i jakieś wymyślę lekkie sałatki...w poniedziałek już wylatuje do Szkocji a za nim później młodszy do pracy na wakacje...no i zostaniemy sami...ale pod koniec sierpnia pewnie polecimy i wrócimy samochodem z młodszym. A póki co ja sobie zainstaluję orbitreka w opuszczonym pokoju i będę kręcić...zawsze to mniejsze obciążenie dla stawów...a cel trza zrealizować:)
Przedwczoraj i dzisiaj skalpel zaliczony...narazie odpuszczam sobie skrupulatne liczenie kalorii wrócę do niego po wyjeździe syna.
A teraz ruszam na zakupy a później biorę się za przygotowanie przyjęcia na jutro:)